poniedziałek, 16 listopada 2020

Historia Smoka 34

~*~

– Kufer zabawek? O czym ty mówisz?

Szatyn założył nogę na nogę.

– O klockach, które trzyma w niebieskiej plastikowej skrzynce pod łóżkiem.

– Co? Znów się ze mnie zgrywasz?

– Nie mów, że jej nie zauważyłeś.

– Wiem, o jakiej skrzynce mówisz, ale nie zaglądałem do niej. W końcu należy do Charliego. Nie grzebię w jego rzeczach. 

– Nie padło uroczyste “czuj się jak u siebie”? – Wstał z kanapy i ruszył ku pokojom. – I żartowałem, chodziło mi o kufer, który trzyma w szafie. Z zabawkami dla dorosłych.

Ig wstał z podłogi i ruszył za Amerykaninem z ciekawością.

– Paść padło, ale to nie znaczy, że nagle przetrzepię cały jego pokój, bo mogę.

– Wierz mi, akurat w tym jednym miejscu możesz grzebać do woli. Gdyby nie to, że na wierzchu by się kurzyły i szybciej niszczyły od wilgoci i zmian temperatury, to trzymałby wszystkie ułożone schludnie na półeczkach w całym pokoju. 

– O boże… – jęknął cicho. – Już się boję, co tam jest. Zresztą – przystanął nagle – ty chyba nie zamierzasz namawiać mnie do przeglądania jego kufra?

Mężczyzna zatrzymał się z ręką na klamce i cmoknął.

– Spaliście już ze sobą. Mieszkacie ze sobą. Jeśli Cherry wciąż sam nie pokazał ci, co tam trzyma, to tylko z jednego powodu.

– C-co? S-skąd niby to wiesz?! – sapnął, czerwieniąc z zażenowania.

– Nie wiedziałem. Oral też mieści się w wielkim zbiorze “spanie ze sobą”, ale teraz wiem, że zaliczyliście też inne jego części. – Leo uśmiechnął się zwycięsko. – Czy to ma jakiś związek z tym, że Cherry kazał mi udawać, że nie pieprzyliśmy się z doskoku przez ostatnie pięć lat?

– Zamknij się! Nie chcę tego słyszeć! – zawołał, rzucając mu wściekłe spojrzenie. Co chwilę zaciskał i rozluźniał palce. – Tak bardzo lubisz mnie wkurzać?

– Możesz mi wytłumaczyć, co cię tak zdenerwowało? – spytał, próbując udawać, że nie widzi zagrożenia, które tuż przed nim narasta.

– Na każdym cholernym kroku dajesz mi do zrozumienia, jak to Cherry zajebiście całuje, numerki z nim były boskie, och ale w trójkącie z Paulo to dopiero była zabawa. A ja naprawdę nie chcę słuchać o tym, że pieprzyliście się za każdym razem, kiedy on nikogo nie miał i praktycznie każda powierzchnia płaska w tym domu była świadkiem waszych zabaw.

 – Ale dlaczego cię to wkurza? – spytał autentycznie zaciekawiony.

Ig wypuścił powietrze z niedowierzaniem.

– Bo go kocham i dostaję piany na pysku, kiedy jestem zmuszany do wizji jego i ciebie gdziekolwiek.

– To mi wytłumaczyłeś… Przecież teraz go nie dotykam. No dobrze, nie dotykam go poza grą, jeśli mamy być drobiazgowi. Wkurzają cię przeszłe zdarzenia? Dlaczego? Jesteś zazdrosny o to, że mam z nim jakieś doświadczenia czy wspomnienia, których ty nie masz?

– Byłbym mniej wkurzony, gdybyś ich nie wywlekał przy każdej sposobności.

– Czyli bardziej drażni cię, że tak często nawiązuję do seksu z nim? 

– A co, wolałbyś, żebym miał awersję do ciebie i błagał Charliego, by się z tobą nie zadawał?

– Nie. Próbuję cię po prostu zrozumieć. Jeśli problem leży w tym, jak często gadam o seksie, to jestem w stanie to pojąć. Jeśli jednak w czymś innym, to… 

– Nie mam problemu, że gadasz o seksie ogólnie. Mam problem, że gadasz o seksie z moim facetem.

Leo westchnął.

– Dla-cze-go? – przesylabizował. 

– Naprawdę tego nie rozumiesz?

– Jakbym rozumiał, to bym nie drążył. 

– O boże… bo jestem zazdrosny, bo brzmisz wtedy jakbyś uważał się za lepszego, bo spałeś z nim tyle razy...

– Nie uważam się przez to za lepszego. W ogóle co to by miała być za miara jakości? “Mam trzysta punktów w skali Cherry’ego”...? – Wbił w Ignissa podejrzliwe spojrzenie. – Nie mów, że przespałeś się z nim, żeby nie czuć się gorszym ode mnie.

Cisza, która nastała, nie mogła być bardziej wymowna. Leonardo wypuścił ciężko powietrze.

– Nie wierzę… Mogę nie rozumieć romantycznych relacji, ale nawet ja rozumiem, że podniesienie sobie samooceny to kiepski powód by pójść z kimś na całość.

– To nie do końca tak... 

– Niech zgadnę: to tylko przyspieszyło to co i tak planowałeś, a Charlie cieszył się, że byłeś zazdrosny i chciałeś go uczynić swoim. Mam rację?

Igniss odwrócił głowę, kiwając powoli. Leonardo poczuł wyrzuty sumienia. Nie od dziś wie, że bywa niedelikatny, do tego jest dorosły. Powinien umieć przewidzieć konsekwencje swoich czynów, a w tym wypadku poniekąd przymusił dzieciaka, żeby jak najszybciej oddał dziewictwo jego przyjacielowi. Słabe w chuj.

– Przepraszam. Pewnie wolałbyś nie kojarzyć tego z moją osobą. Nie sądziłem, że aż tak się przejmujesz moimi słowami. Znaczy, widziałem, że cię to wkurza, czasem – nie ukrywając – specjalnie cię drażniłem, ale nie zdawałem sobie sprawy, że będzie miało na ciebie aż taki wpływ. Dla mnie seks i cała jego otoczka nie wiążą się z romantycznymi uczuciami. Równie dobrze mógłbym ci mówić, że Charlie… – zakręcił nadgarstkiem, szukając pomysłu na porównanie – zajebiście pływa łódką i lubię z nim żeglować. Robi to zajebiście, mam z tego ogromną frajdę, ale na tym koniec.

– Okej, rozumiem twój punkt widzenia – powiedział powoli.

– Obiecałem już Cherry’emu, że postaram się pilnować z komentarzami. Naprawdę zamierzam, ale chciałem ci to wytłumaczyć, bo w końcu nie cofnę tego co już powiedziałem. 

– Dzięki, doceniam to – mruknął, posyłając mu słaby uśmiech.

– Ponieważ dalej nie rozumiem, gdzie leży granica, raczej nigdy nie zrozumiem… – dorzucił ciszej, jakby do siebie – to zapytam. Czy wiedząc, że Charlie nie ma nic przeciwko, żebyś pogrzebał w jego zabawkach, chcesz zawczasu sprawdzić, co się tam kryje?

– Eeemmm… um, a mogę do niego zadzwonić i zapytać?

– Jesteś pewien, że chcesz dzwonić? Charlie nie przepuści okazji, by cię zażenować.

– Umm… może lepiej napiszę mu smsa. Naprawdę nie chcę bez jego wiedzy tam zaglądać, czułbym się z tym źle.

– Okej, okej, rozumiem. A teraz zasadnicza część pytania. Czy byłoby dla ciebie problemem, gdybym ci w tym odkrywaniu towarzyszył? W roli przewodnika, bo część z tych rzeczy z pewnością nie jest intuicyjnego zastosowania.

– Och… to okej, chyba. Znaczy, o to też spytam Charliego… No i to chyba byłoby okej, żebyś z niektórymi rzeczami mi pomógł.

– Pytam o twoje zdanie, zostaw na chwilę Charliego. 

– Sam bym pewnie tam nie zajrzał, więc sądzę, że twoja obecność doda mi… odwagi?

– Nawet jeśli część z tych rzeczy testowałem wspólnie z Charliem? Wolę to powiedzieć jasno teraz, niż żeby potem miało wyjść w rozmowie. Nie chcę powtórki z robienia czegoś, bo chcesz mnie gonić.

– Biorąc pod uwagę twoje wcześniejsze teksty o tym co potrafisz zrobić z partnerem, nie sądzę, żebym miał odwagę zrobić chociaż z połowę tego… ale dzięki za ostrzeżenie.

//*//

– … myślę, że to właśnie dlatego wpadł w szał. Wątpię, by chodziło o zmianę bariery. Gdyby miały mieć niepokojącą dla smoków aurę, to by nie przeszły testów.

– Też tak myślę, ale najwyraźniej spanikował. Pewnie się martwił, że…

– Że straci drugiego kolegę do zabaw?

– Przyjaciela, chciałem powiedzieć. – Charlie szturchnął Paulo w ramię.

– Ale najpierw pomyślałeś tamto… Weź sprawdź ten telefon, to już trzeci raz. Kto się tak do ciebie dobija?

– Opcję są trzy… No może z pięć.

– Jeśli zaraz zadzwoni po raz czwarty to będziesz szedł po kolei do każdej z tych opcji. Nie zapominaj, że poza mną leżą tu ludzie, którzy naprawdę potrzebują spokoju.

Charlie sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki i wyciągnął telefon.

– To tylko sms, a nie alarm lawinowy.

Zerknął na wyświetlacz i uśmiechnął się, widząc nadawcę.

– Oho, czyli że od Ignissa.

“Hej, kotku. Mam nietypową prośbę.”

“Leo powiedział mi o kufrze w szafie.”

“Czy miałbyś coś przeciwko, żebym w jego obecności tam zajrzał?”

– Wytłumacz mi, jak to jest że jeszcze dziś rano Ig nie chciał by Leo gadał przy nim o seksie ze mną, a teraz chce wraz z Leo przeglądać moje gadżety?

– Na pewno wie, że to gadżety? Albo jakie to gadżety?

– Dobre pytanie…

“Hej, króliczku, a powiedział, co tam jest?”

“Zabawki erotyczne, prawda?”

“Zrozumiem, jeśli się nie zgodzisz… Po prostu zaciekawiło mnie to, jak mi o tym powiedział”

“Podejrzewam, że przy tobie bym się zbyt wstydził, a sam z kolei nie miałbym na tyle odwagi.”

Zaglądając przyjacielowi przez ramię, Paulo udał, że gwiżdże.

– Wyprowadzisz go z błędu? 

– Czemu z błędu? To są zabawki erotyczne.

– To bardziej ekwipunek. Zabawki kojarzą się raczej z wibratorami, kulkami i innymi takimi.

– Myślisz, że zaciekawiłaby go kolekcja wibratorów?

– A skąd mam wiedzieć?

“Jeśli chcesz to z nim przejrzeć to proszę. Ale to nie do końca zabawki”

“Czy ty próbujesz mnie teraz zniechęcić albo wystraszyć?”

“Nie! Nie ma tam nic, co by nie było przyjemne, gwarantuję. Oglądajcie śmiało”

– Ale ty wokół niego skaczesz.

– Wcale nie.

“Wieczorem powiesz mi, czy coś z mojej kolekcji ci się spodobało”

“Kocham Cię. A Paulo melduje, że odzyskał przytomność”

“O ile wcześniej nie umrę z zażenowania! Haha!”

“Ja ciebie też kocham, skarbie! <3”

“Pozdrów Paulo ode mnie i Leo!”

– Powiem ci, że Ig to twardy i wyrozumiały dzieciak. Jaka inna osoba by zachowywała się przyjaźnie względem byłych seksprzyjaciół swojego faceta?

– Dlatego właśnie cieszę się, że po niego pojechałem. Tylko on do mnie pasuje.

Paulo pokręcił głową.

– Słodkie, aż widzę tęczę. Mam nadzieję, że ja też sobie jakiegoś szybko znajdę.

//*//

Leo otworzył szafę Charliego i zaklęciem przelewitował kufer przed łóżko.

– Denerwuję się – mruknął chłopak, patrząc na poczynania Amerykanina.

– Przecież nie znajdziesz tam żadnej głowy czy zakrwawionego noża.

– No wiem… Ale Charlie będzie chciał wiedzieć czy coś z tego mi się spodobało…

– Aaa, tu cię boli. Ale przecież jeśli coś ci się spodoba, to będzie znaczyło, że chcesz tego użyć. Więc w czym problem?

– No, a jeśli nic co tam jest nie przypadnie mi do gustu? Charlie pewnie się zawiedzie.

– W takim wypadku pójdziecie na randkę do sekszopu albo po prostu sprawdzi, czy coś z jego innych kinków cię kręci. No ewentualnie po trochu będzie próbował cię przekonać do lżejszych praktyk.

– Ja nawet nie wiedziałem, że jego kręci coś takiego – wyznał, przysiadając na łóżku obok Leo.

– Że bdsm? Poważnie? Nie opowiadał ci nigdy o Somorze? Albo nie widziałeś jego specjalnych ciuchów?

– Ma specjalne ciuchy? – Oczy Ignissa zrobiły się wielkie z szoku.

– Oczywiście. W Somorze obowiązuje dresscode.

– Wiedziałem tylko, że chodził z tobą do różnych klubów, w tym do Somory, ale nie zdradzał żadnych szczegółów.

– W takim razie krótka prezentacja. Somora to ekskluzywny seksklub, w którym motywem przewodnim jest właśnie bdsm. Nie, nie znaczy to, że po przekroczeniu progu natrafiasz na ludzi w dybach, biczujące się pary czy ludzki baleron.

– L-ludzki baleron?

– Tak to nazywam. Jeśli niewolnik ma trochę więcej tłuszczy niż ja czy ty, to jak się go ciasno zwiąże liną, wszystko wypływa na wierzch i wygląda to tak średnio. Dla mnie. Niektórych to strasznie kręci.

– Co na to Charlie?

– Raczej woli wiązać szczupłych. Schludniej to wygląda i łatwiej mu rzucać taką osobą po łóżku.

Igniss przełknął ślinę.

– Nie spodziewałem się, że takie rzeczy go kręcą. Wobec mnie jest strasznie delikatny.

– Z tego samego powodu nie pokazał ci zawartości tego. – Poklepał wieko kufra. – Desperacko stara się nie zrazić cię do siebie. Głupie, nie? W końcu prędzej czy później i tak byś się o wszystkim dowiedział.

– Głupie i jednocześnie kochane. Sądzę, że nie chciał mnie wystraszyć przez mój brak doświadczenia. W końcu tak naprawdę przez to nie mam jeszcze własnych preferencji.

– Tabula rasa… moim zdaniem idealny powód, by cię ukształtował tak, byście mieli jak najwięcej wspólnych kinków. No, ale to ja. Cherry woli sam się dopasowywać. Chcesz poruszyć jeszcze jakiś temat, zanim otworzymy tę puszkę Pandory?

– Eemm… 

Leo pstryknął palcami.

– Wiem, co powinienem sprawdzić. Znasz podstawową zasadę bdsm?

– Eeee… hasło stopu? Znaczy… hasło bezpieczeństwa, prawda?

Leo powoli skinął głową.

– To się z tym wiąże, ale to element techniczny, nie fundament. Może inaczej. Kto rządzi w takich relacjach? Uległy czy dominujący?

– Eee… nie wiem. Dominujący dominuje, ale to chyba uległy mówi kiedy mu coś się nie podoba, więc on? Uległy? 

– Dokładnie. Cokolwiek by dominujący nie chciał zrobić, jeśli uległy nie wyrazi zgody, nie będzie miało miejsca. Więc jeśli cokolwiek z tego, co w środku znajdziesz, ci się nie spodoba lub cię no nie wiem, wystraszy, Charlie tego nie użyje. Nie chcę żeby potem jakieś głupoty ci w głowie siedziały.

– Okej, będę o tym pamiętać.

Leo otworzył wieko magicznego kufra i od razu sięgnął do środka, wyciągając kilkumetrową jutową linę.

– Tak naprawdę na tym mogłaby się kończyć zawartość tego kufra. Nie ma nic bardziej wielofunkcyjnego i klimatycznego niż to. – Położył zwój na kolanach Ignissa. – Taka świeżo kupiona jest potwornie szorstka i kłująca, ale są sposoby, żeby ją obrobić, żeby była przyjemniejsza w dotyku.

– Czaję. Pewnie nie służy tylko do wiązania całe ciała, ale też na przykład samych rąk czy nóg, prawda?

– Na same nadgarstki jest tu gdzieś krótszy kawałek, ale ogólnie masz rację. Jeśli się ją zawiąże na szyi i przyczepi drugi koniec do łóżka czy ściany, może robić za smycz, która ogranicza twoją przestrzeń. Dziwna czy ciekawa?

– Taka i taka?

– Czyli chciałbyś zobaczyć, jaki Cherry by z niej zrobił na tobie użytek?

– Nie mówię, że od razu czy coś, ale tak. – Odłożył linę na bok i sam sięgnął po kolejną rzecz. – Kajdanki? W sensie policjant i złodziej, czy co?

– Taka podstawa podstaw, ale czemu nie. Porywacz i ofiara, przemytnik niewolników, diler narkotykowy lub mafiozo i dłużnik. Co sobie wymyślicie. To też wielofunkcyjny gadżet. Chociaż te akurat są na nogi, z rąk by ci spadły. Widzisz te karabińczyki? – Wskazał za części którymi były o siebie zaczepione. – Przy rozpórce jest uchwyt o które się je zaczepia. Można też połączyć je ze sobą nawzajem jak teraz albo z łańcuchem.

– Wow… nie wiedziałem. – Podciągnął prawą nogę do siebie i założył na nią jedną z części kajdanek. Poruszał stopą na próbę. – Nie jest źle. Nie uwiera ani nic.

– W ten sposób na pewno, bo raz że masz ją trochę za luźno – sięgnął do jego kostki i domknął mechanizm o kilka ząbków – dwa, nie szarpiesz się. Metalowe kajdanki często zostawiają ślady. Ja to lubię, niektórzy nie znoszą. Dla tych drugich są skórzane kajdanki. Gdzieś tu jest jedna para na ręce.

– Och. Teraz rzeczywiście jest inaczej… Jak potem ukrywasz ślady?

– Przeważnie nie ukrywam, moi znajomi już się przyzwyczaili. A jeśli musiałbym zachować pozory, to zaleczyłbym otarcia czy siniaki zaklęciem. Jestem w nich dobry. Specjalnie nawet nauczyłem się rzucać zaklęcia obiema rękoma, żeby nie mieć problemów.

– To z tym mógłby być u mnie problem – mruknął, przygryzając dolną wargę.

– No fakt. Pytanie czy szarpałbyś się tak, żeby się poranić?

– Nie wiem… To chyba zależałoby od sytuacji, prawda?

– Cóż, racja. A jak z magicznymi maściami? Tego Cherry ma pod dostatkiem.

– To chyba jest w porządku. Pamiętam, że Lael smarował mnie jakąś magiczną maścią.

– To w takim razie problem rozwiązany. Patrzymy dalej?

– Jasne. Co jest następne?

Amerykanin sięgnął do kufra i wyciągnął coś co wyglądało jak powyginane druty połączone ze skórzaną opaską.

– Co to jest? – spytał, odchylając się nieświadomie od tego przedmiotu.

– Spider gag. To kółko wkłada się do ust, za zęby, przez co nie możesz zamknąć szczęki.

– O boże… Możemy spojrzeć na coś innego, proszę?

Knebel wylądował za plecami Leo, sięgnął znowu do środka.

– Muszę zauważyć, że trzymanie tego wszystkiego w kufrze o jednej komorze jest piekielnie nieporęczne. Chyba że dla Cherry’ego to rodzaj erotycznej gry “kuferku, kuferku powiedz przecie, czego dziś użyję na”... – cmoknął niezadowolony – zabrakło mi rymu. Oooo… No proszę, Cherry, tego się nie spodziewałem. – Pokazał Ignissowi wciąż zapakowany przedmiot wyglądający jak dość gruby, gładki drucik ale złożony z wielu zlanych ze sobą kulek. – Ig, oto sonda. Docewkowa. 

– W sensie… o matko. 

– Zdecydowanie nie polecam na początku przygody z seksem, bo intensywność doznań może się skończyć urwanym filmem. Chyba że taki jest zamysł. Chociaż na początek i tak lepszy byłby całkiem gładki.

Igniss pokręcił głową.

– Nie wydaje mi się. To…

– Wiesz, tak sobie myślę, czy Cherry nie kupił tego z myślą o sobie. Bo tego bez problemu można użyć w soloseksie.

Igniss otworzył szerzej usta, nie spodziewając się takiego wyznania.

– No co? Myślisz, że na sobie nie używa żadnych gadżetów?

– Nie sądziłem, że… no takich.

– Wiesz, że on nie używa dodatków w ciemno? Wszystko, co robi kiedyś przetestował osobiście.

– Och, o rany… – szepnął, czerwieniąc się na twarzy. – Czyli tamten spider gag również?

– Z pewnością. Ciężko mi powiedzieć, czy było to rok czy pięć lat temu, ale na pewno. Wychodzi z założenia, że musi wiedzieć, jak każdy gadżet oddziałuje na ciało uległego, żeby sprawdzić czy jest wart uwagi albo żeby mu nie zrobić przypadkiem krzywdy. O, na przykład wszystkie wiązania, których używa, trenował w Somorze z poznanymi tam Panami. Niektóre są spektakularne ale tylko na zdjęciach. W praktyce nie są ani wygodne ani szybkie do wykonania, więc ich nie wykonuje.

– Czaję… Czyli tamte wiązania ewentualnie do zdjęć, ale nie do zabawy.

– Nic mi nie wiadomo o tym, żeby się uczył tych, których nie zamierza wykorzystywać. Nigdy nie robił nikomu zdjęć w wiązaniu. Przynajmniej ja o tym nie wiem.

– Okej, okej, rozumiem. Spytam się go o to przy okazji. Możemy patrzeć dalej.

Tym razem wyciągnął palcat.

– O, a to otwiera kolekcję spankingu. Dłoń czy udo? 

– Eee, udo?

Leo machnął krótko nadgarstkiem, a bat przeciął z cichym świstem powietrze. Skórzana końcówka uderzyła w obrany cel.

– To najdelikatniejsze narzędzie do klapsów. Bardziej go słyszysz niż czujesz. Chyba że się włoży w uderzenie sporo siły, wtedy potrafi zapiec. 

– Oj potrafi boleć uderzenie palcatem. Wiem z doświadczenia. – Wzruszył ramionami. – Ale takie delikatne uderzenia jak twoje mogą być ciekawym urozmaiceniem.

– Opowiedz, jestem ciekawy. Może nie będę musiał tłumaczyć wszystkiego, bo okażesz się mniejszym świeżakiem, niż zakładałem.

Igniss zaczerwienił się po raz kolejny.

– Pomyślałem o jakiejś scence rodzajowej czy coś – wyznał. – Skoro Charlie ma sporo kompletów do Somory, pomyślałem, że pewnie jest typem, który może lubić role-playing. Nie umiem jeździć konno, ale znam się na tym całym fachowym nazewnictwie, no i załatwienie stroju do jazdy konnej to drobnostka… Przez co można by było bardziej wczuć się w jakąś scenkę czy coś… – Potrząsnął nagle głową. – Nie, to głupie. Przepraszam.

– To wcale nie jest głupie. Co do role-playingu masz rację. Tylko że pytałem o to doświadczenie z palcatem.

– Och, o to ci chodzi. Ojciec mnie nim kiedyś pobił, jak miałem jakieś osiem, dziewięć lat.

– Liczyłem na coś mniej… traumatycznego. Czyli jednak jesteś zielony.

– Wybacz. Przed Charliem miałem tylko jednego fa… dwóch w sumie. Z tym drugim nawet nie dotarłem do drugiej bazy. To w sumie były grzeczne związki.

– W takim razie kontunuujmy deprawowanie cię. Pogrzeb sobie, zobaczymy co wyciągniesz. 

– O boże. – Sięgnął do kufra i palcami od razu natrafił na jakąś skórzaną rączkę. Chwycił ją pewnie i wyciągnął. Wtedy dopiero ogarnął, że z jednego jego końca wychodzi kilka splecionych rzemyków, które przy końcu zostały zasupłane. – Pejcz?

– O ile wiem, jeden z paru. Te supełki potrafią mocno zaboleć. Chcesz przetestować?

– Słucham?

– Jak palcat przed chwilą. Dla porównania.

– O-okej. – Podał mu pejcz z wahaniem.

Leo przez chwilę jakby ważył go w dłoni i obracał, po czym chwycił drugą ręką za rzemienie i napiął je. Machnął nadgarstkiem, a rzemyki świsnęły w powietrzu. W trakcie lotu rozłożyły się przez co każdy z pięciu supełków uderzył w pewnej odległości od pozostałych.

– Ugh! – Zamknął oczy, skupiając się na bólu. Udo mrowiło w miejscach, gdzie został uderzony. Odetchnął. – To naprawdę bolało.

– Cóż, w sumie o to chodzi. Pytaniem pozostaje, czy podobałoby ci się, gdyby to Charlie go na tobie użył.

– Nie wiem… – wyznał szczerze. – Myślę, że mógłbym mu pozwolić na próbę czy coś. Jednak nie wiem czy by mi się podobało.

– Okej, to wystarczy. Przypomnij sobie swoją reakcję na sondę. To całkiem jasne rozróżnienie, co ewentualnie mógłbyś wypróbować, a co cię na ten moment odstrasza. 

– Kumam. Patrzymy dalej?

~*~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz