~*~
Stado
sów wleciało do Wielkiej Sali. Syriusz szybko wychwycił wzrokiem płomykówkę
Narcyzy, która znów zostawiła wpierw jeden list u Draco, a potem podleciała do
niego. Ledwo wylądowała, a już szeroki uśmiech rozciągnął jego wargi. Wziął od
niej kopertę i zbliżył do twarzy, wdychając tak dobrze mu znany zapach. Dał
Sygin trochę pieczywa w nagrodę i w wyśmienitym humorze zabrał się za czytanie
listu.
To
była porządna dawka informacji: stan Iga wciąż był bez zmian, oficjalnie
przejęła stanowisko byłego męża w Ministerstwie, planuje zmienić rośliny w
oranżerii, była u krawca na wstępną przymiarkę sukni, jubiler oznajmił, że za
trzy dni ich obrączki będą gotowe.
Ach,
jeszcze on się musiał wybrać do krawca. Czasu było coraz mniej, a potrzebował
eleganckiej szaty ślubnej. Chciał garnitur, ale Narcyza przekonała go, że nic
nie sprawi jej większej przyjemności, niż oglądanie go w eleganckiej szacie.
Kobietom
się nie odmawia, prawda?
Gdy
skończył czytać, raz jeszcze przystawił pergamin do nosa, zaciągając się
zapachem perfum ukochanej.
Septima
Vector patrzyła na niego rozbawiona.
– Co
ty go tak wąchasz, co?
–
Narcyza spryskała go swoimi perfumami – wyjaśnił wesoło. Vector oczami
wyobraźni widziała, jak merda szczęśliwy ogonem.
Pokręciła
głową.
–
Pantoflarz...
– Z
ust starej panny to brzmi jak komplement.
Młodsza
kobieta zapowietrzyła się.
–
Jak śmiesz…?!
– Ty
stwierdziłaś fakt i ja stwierdziłem fakt, masz z tym jakiś problem?
Septima
poczerwieniała z gniewu, ale już się więcej do niego nie odezwała.
//*//
Syriusz
wszedł do pokoju wspólnego Gryffindoru. Leciał już drugi tydzień, jak zaczęła
się szkoła, a on był tu dopiero po raz drugi. Wieczorem uczniowie zachowywali
się cicho, więc nie musiał ich przepędzać z pokoju wspólnego… Zresztą i tak by
pewnie tego nie robił. Póki dawali mu spać, nie widział problemu.
Jednak
dziś przyjaciółki Harry’ego uparły się, by je odwiedził po kolacji. Nie miał
pojęcia, czego od niego chciały, ale wizja spędzenia wieczoru w towarzystwie
ludzi zamiast stosu pergaminu była bardzo kusząca.
– Syriuszu,
tutaj! – Hermiona pomachała mu. Siedziały z Ginny na kanapie. Obok Hermiony
siedział jeszcze Ron, po Harrym nie było śladu.
– A
on znowu u Draco przesiaduje? – zagadnął, zajmując miejsce, które nastolatki
zostawiły dla niego między sobą.
–
Poszli na randkę.
–
Temu to dobrze – mruknął, wykrzywiając na moment usta.
–
Jesteś zazdrosny? – spytała zaczepnie Ginny.
–
Oczywiście, że jestem. Chciałbym spędzać każdy wieczór ze swoją narzeczoną.
Choć dzisiaj i tak jest lepiej, bo wy mi dotrzymacie towarzystwa. Już się mnie
stąd tak łatwo nie pozbędziecie.
–
Nudziło ci się samemu, co? – zagadnął Ron, wychylając się zza Hermiony. Syriusz
dopiero teraz zauważył, że trzyma ramię za jej plecami. Ciekawe…
–
Skądże, czytanie uczniowskich kopii podręczników to dla mnie najwyższa rozrywka
– sarknął. – Ale do rzeczy. Po co mnie tu ściągnęłyście? Bo nie uwierzę, że z
dobroci serca postanowiłyście umilić mi wieczór swoim towarzystwem.
Dziewczyny
wymieniły spojrzenia.
– Bo
my… – zaczęła Hermiona – chciałybyśmy zapytać, jak idą przygotowania do ślubu.
–
Całkiem sprawnie. Suknia Narcyzy prawie gotowa, ja wczoraj w przerwie obiadowej
podskoczyłem do krawca, by obgadać moją szatę. Jutro dostaniemy nasze obrączki…
–
Jak będą wyglądały?! – zaciekawiła się Ginny.
–
Zamówiliśmy takie z białego złota. Narcyza stwierdziła, że chce, by pasowały do
pierścionka zaręczynowego, więc jej będzie jeszcze wysadzana diamentami. – Cała
trójka rozdziawiła usta. Nawet dwie dziewczyny siedzące na fotelach kawałek od
nich zdawały się teraz przysłuchiwać. – Taka drobna wstawka z pięciu diamentów.
Jakby była wysadzona nimi cała, wyglądałaby tandetnie. – Wzruszył ramionami.
–
D-drobna… faktycznie – wydukał Ron.
– A
suknia?
–
Nie wiem. Powiedziała, że to ma być dla mnie niespodzianka. Dała mi kilka
wytycznych co do mojej szaty, więc z pewnością i u niej będą te detale obecne.
Zapadła
krótka cisza. Nie zamierzał sam z siebie kontynuować tematu, zabawniej było,
jak domagały się od niego informacji.
– No
powiedz! – sapnęła Ginny, chwytając go za rękaw. – Co to za detale?
–
Szata ma być ciemnoniebieska, zdobienia srebrne i białe.
–
Tak właściwie czemu szata? Skoro Narcyza będzie mieć na sobie suknię, to czy ty
nie powinieneś mieć garnituru?
–
Tak planowałem, ale Narcyza lubi, jak noszę szaty.
–
Dałeś jej się ustawić, co?
–
Nie, Hermiono. To był układ. Zgodziła się nie upinać włosów, jeśli założę
szatę.
–
Czyli szantaż?
Syriusz
szczeknął serdecznym śmiechem.
–
Słodki Godryku… Nie można mówić o szantażu, jeśli obie strony chcą spełnić
postawiony im warunek. To nie tak, że Narcyza nie lubi chodzić w rozpuszczonych
włosach, a ja nie lubię chodzić w szatach. – Wskazał na siebie sugestywnie, był
właśnie ubrany w codzienną szatę. – Jasne, chodzę też w mugolskich ubraniach,
ale przecież nie tylko.
–
Dalej wydaje mi się, że do sukni lepiej pasuje garnitur.
– W
czasach mojego dzieciństwa jak jeszcze urządzano bale, to wszyscy tak właśnie
na nie chodzili – kobiety w mugolskich balowych sukniach i mężczyźni w
eleganckich szatach.
– W
sumie podobnie było u nas na balu bożonarodzeniowym, prawda? W czasie Turnieju
Trójmagicznego.
–
Faktycznie, zapomniałam… Tańczyłam wtedy z Wiktorem, a on miał na sobie ich
szkolny mundur...
Ron
wyraźnie sposępniał, a Syriusz uśmiechnął się pod nosem. Wystarczyło, że
skończyła się wojna i wszędzie kwitła miłość.
//*//
Drzwi
do klasy otworzyły się i do środka wsunął się nieśmiało szóstoklasista z
Hufflepuffu. Syriusz, siedząc półdupkiem na swoim biurku, spojrzał na niego bez
wyrazu.
– Lekcja zaczęła się dwadzieścia minut temu.
–
P-przepraszam.
–
Zostaw rzeczy na ławce i podejdź tutaj. Będziesz naszym królikiem
doświadczalnym.
Puchon
rozdziawił usta, patrząc na niego z przerażeniem.
–
A-ale Syriuszu…
–
Nie dość, że spóźniony, to jeszcze się guzdra. No dalej, nie przykleiłem cię do
tej podłogi! – podniósł lekko głos.
Chłopak
rzucił swoją torbę na ławkę i podbiegł na przód klasy, patrząc na nauczyciela z
przestrachem. Syriusz zsunął się z blatu i w kilku szybkich krokach stanął
przed swoim uczniem, trzymając w dłoni różdżkę. Wycelował w jego stopy i rzucił
nieznane chłopakowi zaklęcie.
Nagle
jeden but Puchona zamienił się w szaro-czarnego – jak jego buty – królika.
–
Jak powiedziałem, królik doświadczalny. Gdybyś przyszedł na czas, wiedziałbyś,
że dziś zajmujemy się odczarowywaniem przedmiotów zamienionych w zwierzęta.
Syriusz
zaśmiał się, widząc ulgę na twarzy chłopaka.
–
Dobrze, skoro jesteśmy w komplecie, możemy zacząć ćwiczyć odczarowywanie. –
Dopiero teraz chłopak zorientował się, że każdy z uczniów ma przed sobą jakieś
zwierzątko, choć wszyscy mieli oba buty. – Matthew, ty zostajesz tutaj.
Przegapiłeś cały wstęp, jaki im zrobiłem, więc muszę cię poprowadzić osobno.
//*//
–
Czy dzisiaj przypadkiem nie jest sobota?
–
Owszem, jest.
– To
co tu robisz?
Narcyza
rzuciła mężczyźnie lodowate spojrzenie.
–
Jestem u siebie w domu.
–
Tyle to wiem. A gdzie twój narzeczony? Nie powinien przyjechać wczoraj? –
spytał, podchodząc do swojego pacjenta. Rzucił kilka zaklęć kontrolujących w
celu sprawdzenia stanu chłopaka.
–
Powinien. Jednak musiał pilnować ucznia na szlabanie, a dodatkowo miał kilka
esei do sprawdzenia.
–
Ucznia czy uczennicę?
– A
jakie to znaczenie? – spytała zaskoczona, wracając do delikatnego głaskania
syna po ręce.
–
Całkiem duże, jak sądzę. Jeśli to uczeń, to wszystko w porządku. Ale gdyby to
była uczennica, do tego jeszcze ładna i zgrabna? Teraz pojawia się sporo
nastolatek w makijażu, gdzie wyglądają naprawdę dojrzale i uwodzicielsko. Aż
strach się pytać, ile dziewczę ma lat. Bo nigdy nie wiadomo, czy do
siedemnastych urodzin nie brakuje takiej kilku dni.
–
Czy ty sugerujesz, że Syriusz mnie zdradza?
–
Oczywiście, że nie… Ale wiesz, jakie są nastolatki… – Lael wzruszył ramionami.
– Młode i głupie, z hoplem na punkcie staszych facetów. A nie oszukujmy się,
Syriusz jest przystojnym facetem. Do tego oficjalnie ma on tylko narzeczoną. Nie ma żony, nie ma bachorka albo kilku. Do tego
nadziany. Która nastolatka by go nie chciała?
Narcyza
podniosła się gwałtownie ze swojego miejsca.
–
Nie mam zamiaru o tym słuchać, czy to jasne? Nigdy więcej tego nie sugeruj.
Nigdy!
Mężczyzna
kiwnął głową na zgodę, obserwując, jak kobieta wychodzi szybkim krokiem z
pomieszczenia. Oj, ale była zła.
//*//
Syriusz
pojawił się dopiero koło dziewiętnastej, z zaskoczeniem rejestrując, że Narcyza
zmierza w jego stronę szybkim krokiem. Czyżby czekała na niego?
–
Syriuszu! – zawołała cicho, skracając odległość między nimi i rzucając się
ukochanemu na szyję.
–
Dla takich przywitań chyba powinienem rozważyć częstsze powroty w sobotę –
zażartował, całując ją w policzek.
–
Nawet tak nie myśl! – rzuciła zła.
–
Coś się stało? Wydajesz się nie mieć humoru. – Objął ją w pasie i przycisnął
mocniej do siebie. Musiał odchylić się lekko do tyłu, by móc patrzeć jej w
oczy.
–
Miałam…
–
Tak? – rzucił zachęcająco.
–
Miałam nieprzyjemną rozmowę – mruknęła wymijająco.
– Z
kim?... Nie mów, że ten maminsynek znów się tu przypałętał – zniżył groźnie
głos.
–
Maminsynek…? Ach, masz na myśli Remy’ego? Od tamtej wizyty nie mam z nim
kontaktu.
Zły
humor Syriusza momentalnie wyparował.
– To
z kim?
– Z
Laelem. Gadał jakieś głupoty.
–
Znów próbował cię wyprosić z pokoju Iga?
– I
tym razem bardzo dobrze mu to wyszło… Rozmawialiśmy o tobie.
Zmrużył
oczy, ewidentnie nie podobała mu się ta sytuacja.
–
Dosyć tej zabawy w kotka i myszkę. Mów, co dokładnie ci nagadał.
Blondynka
westchnęła cicho.
–
Usiądźmy wpierw.
Zacisnął
szczęki i ruszył w kierunku najbliższego salonu, trzymając ją za rękę.
//*//
–
Zamieniam się w słuch.
–
Lael dał mi do zrozumienia, że w szkole z pewnością jest duża liczba dziewcząt,
którym możesz się spodobać…
–
Nie przeczę, że jest dużo dzieciaków, w tym dziewczyn, które piszczą, jak się
do nich bezpośrednio zwrócę…. – Uśmiechnął się z mściwą satysfakcją. – Chyba
nie lubią, jak ich wywołuję do odpowiedzi. Chociaż muszę wyznać, że jeden
wieczór spędziłem w towarzystwie paru nastolatek. I Rona. Hermiona i Ginny były
bardzo ciekawe, jak idą nasze przygotowania do ślubu. – Uniósł wyzywająco brew.
–
Wiesz, że o nie nie będę zazdrosna – burknęła cicho. – Bardziej martwię się
innymi nastolatkami.
–
Nie będę cię przekonywał, żebyś im zaufała, skoro sam ich tak naprawdę nie
znam. Mogę tylko zapewnić, że mnie nie interesują. – Wykrzywił się, jakby zjadł
coś kwaśnego. – Nauczycielki już mi przyczepiły łatkę pantoflarza, a jeszcze
nie jesteśmy małżeństwem!
Narcyza
uśmiechnęła się lekko.
–
Kocham cię, urwisie… I ufam ci, wiesz? Wierzę, że sam byś nie kokietował żadnej
z uczennic… – Jej łagodny wyraz twarzy stał się nagle twardy. – A jeśli byś
spróbował… chowaliby cię po raz drugi.
–
Pragnę jedynie doprecyzować, że nie zostałem jeszcze ani razu pochowany. Nie
jestem inferiusem.
–
Myślę, że zauważyłabym, gdybyś nim był… I wtedy nie nosiłabym naszego dziecka.
–
Owszem i dalej nie można powiedzieć o powtórnym pochówku. – Uśmiechnął się,
najwyraźniej nieźle się bawiąc tą przekomarzanką.
–
Chyba ci niedługo jakiś sprezentuję. – Pokręciła głową z udawanym
zrezygnowaniem. – Może wtedy nabierzesz pokory.
Syriusz
machnął ręką.
–
Nie ma szans.
//*//
Nastolatka z uśmiechem
przywitała się z wujostwem, wchodząc do środka.
– Z dnia na co dzień jesteś
coraz piękniejsza, Narcyzo – odezwała się ciotka, prowadząc dziewczynę na
piętro.
– Dziękuję, ciociu. Ciocia
również dobrze wygląda – odparła piętnastolatka ze skromnym uśmiechem.
Kiedy weszły do pokoju,
blondynka rozejrzała się po nim w oczekiwaniu na ujrzenie zadowolonych twarzy
kuzynów. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Co było dziwne, bo już tydzień
wcześniej zapowiedziała swój przyjazd. Chłopcy zawsze ją od razu witali.
– A gdzie Syriusz z Regim? –
spytała, kładąc miniaturkę kufra koło łóżka i powiększyła go zaklęciem.
Ciotka Walburga przyzwała
Stworka pstryknięciem palców i kazała mu zająć się rzeczami bratanicy.
– Uczą się pilnie w swoim
pokoju – poinformowała spokojnie kobieta. – Kilka dni temu opowiedziałam im o
twoich wybitnych wynikach w nauce. Po usłyszeniu tego sami wzięli się za naukę.
– Mogłam się tego po cioci
spodziewać. – Narcyza uśmiechnęła się łagodnie, poprawiając wyimaginowane
zmarszczki na szacie. – W takim razie, skoro chłopcy się uczą, nie mam zamiaru
im przeszkadzać. Co ciocia powie na filiżankę dobrej herbaty w oranżerii?
//*//
Pod wieczór Narcyza wróciła do
swojego pokoju, przebrać się w odpowiednią sukienkę oraz spiąć luźno dotąd
spływające po plecach włosy.
Schodząc na dół, dalej nie
słyszała śmiechów swoich kuzynów. Mimo to nie zawróciła, niepewna, czy chłopcy
po prostu nie siedzieli cichutko w obecności rodziców. Ciocia Walburga
potrafiła być czasami naprawdę przerażająca.
Weszła do jadalni,
przywitawszy się skinięciem głowy z wujostwem, mimo że widzieli się przecież
jeszcze kilka chwil wcześniej.
– Chłopcy nie będą jedli z
nami? – spytała, kiedy nie dostrzegła dwóch czarnych i rozczochranych głów.
– Właśnie posłałem po nich
Stworka. Powinni być lada moment – odezwał się Orion, stojąc przy oknie i
spoglądając na swój ulubiony ogród hortensji. Jak zwykle królowała w nim
odmiana Hydrangea macrophylla.
Nie zdążyła nawet
odpowiedzieć, kiedy do uszu całej trójki dobiegł odgłos głośnego tupotu na
schodach.
– Cyzia! – wydarli się obaj
chłopcy, wpadając do pomieszczenia i rzucając się w stronę Ślizgonki. Narcyza
rozłożyła ręce w zapraszającym geście, w następnej chwili czując wtulających
się w nią kuzynów.
– Syriusz, Regi! – zawołała
odrobinę głośniej, odwzajemniając gest chłopców. Na Salazara. Jak ona za nimi
tęskniła.
Syriusz odsunął się jako
pierwszy, marszcząc niezadowolony nos.
– Czemu tylko do Regulusa
mówisz zdrobniale? – spytał, wyrzucając z siebie nurtujące go pytanie. – To nie
fair.
– Nie bądź dziecinny, Syriuszu
– skarciła syna Walburga. – Jesteś już na to za duży.
– To w takim razie na Cyzię
nie możemy mówić “Cyzia”? – Regulus spojrzał na mamę niepewnie, a następnie
takie samo spojrzenie skierował na kuzynkę.
– Nie przeszkadza mi to, jak
się do mnie zwracacie – odparła na to blondynka.
– W przeciwieństwie do
Syriusza, Narcyza nie jest spadkobierczynią rodu, więc nie jest to takie
istotne, jak się do niej zwracacie.
– To nieuczciwe! Nie
wybierałem sobie bycia pierwszym synem!
– Dobrze – powiedziała ugodowo
nastolatka. – To w takim razie jak mam się do ciebie zwracać? Syriuszku? Syri?
– Narcyzo! – fuknęła rozeźlona
ciotka. Ślizgonka wymamrotała ciche przeprosiny.
– Syri będzie w sam raz –
odparł wesoło chłopiec, nie przejmując się gniewem rodzicielki. Pod wpływem
szerokiego uśmiechu na jego dziecięcych policzkach pojawiły się urocze
dołeczki.
Narcyza posłała mu lekki
uśmiech.
– Syriuszu, teraz jeszcze mogę
przymknąć oko na twoje infantylne wybryki, ale musisz z tym skończyć, gdy
pójdziesz do szkoły. – Orion patrzył wyczekująco na syna, póki ten nie
przytaknął niechętnie. Choć to on był aktualną głową rodu, nie miał aż takiej
obsesji jak jego żona na punkcie zachowania ich najstarszego syna. A raczej
właśnie przez swoją pozycję uważał, że można Syriuszowi pozwolić czasem na
nieco swobody w zaciszu domu. Ale tylko w nim i tylko do czasu gdy w oczach
innych był jedynie dzieckiem.
Nie wiedział jednak, że w tym
samym momencie młody Black, przyszły główny filar Huncwotów poprzysiągł nigdy
tej obietnicy nie spełnić.
//*//
– Cyziu, poczytasz nam coś na
dobranoc? – spytał Reg, kiedy Narcyza wstawała z zamiarem opuszczenia ich
pokoju. Przed chwilą pomagała mu zrozumieć znaczenie tekstu, który mama dała mu
do nauki.
– Nie jesteś za duży na bajki?
– rzucił rozbawiony Syriusz. – Nie zaśniesz bez bajeczki na dobranoc? Nie
jesteś już dzieckiem!
– Jeśli nie chcesz, Syri, to
poczytam tylko Regiemu – zaproponowała łagodnie blondynka. Zrobiła to
specjalnie, bo wiedziała, jakie słowa padną niedługo z ust chłopca.
– Tego nie powiedziałem!
– Więc też będziesz chciał
posłuchać bajki na dobranoc? – upewniła się, a kiedy starszy z braci kiwnął
głową, uśmiechnęła się szeroko. – Dobrze więc. Zrobimy to tak. Pójdę teraz do
siebie, umyję się i przebiorę już na noc. W tym czasie wy również przygotujecie
się wzorowo do snu. A kiedy wrócę, poczytam wam co tylko zechcecie. Może być?
Bracia przytaknęli ochoczo.
– W takim razie widzimy się
później. – Pomachała im przy drzwiach i wyszła.
//*//
Nastolatka siedziała w wannie,
nieśpiesznie obmywając ramiona. Chciała dać chłopcom wystarczająco czasu, by ci
się wykąpali. Tym bardziej, że pierwsze kilka minut minęły im na kłótni, kto
powinien zająć łazienkę pierwszy.
Właściwie, to skończyła już
dobrą chwilę temu. Teraz jedynie po raz kolejny robiła to samo. Nabrała
odrobinę wody i przesunęła dłonią po dekoldzie. Jeszcze chwilka i może
ostatecznie zakończyć kąpiel.
Jeszcze tylko minuta, pół,
kilka sekund.
Wyciągnęła korek, podnosząc
się w wannie i wychodząc na zimną posadzkę. Od razu sięgnęła po ręcznik,
wycierając się w miarę pośpiesznie. Po gorącej kąpieli, chłodne powietrze
sprawiało, że chciała jak najszybciej ubrać się w koszulę nocną i zaszyć pod
ciepłą kołderką…
Zaraz, gdzie jest jej piżama?
Zaśmiała się sama do siebie.
– No tak… Poprawiasz chłopców,
a sama lepsza nie jesteś… – powiedziała sama do siebie, owijając się
ręcznikiem. Ruszyła w stronę umywalki, sięgając po szczotkę i rozczesując mokre
kosmyki. Następnie nałożyła odżywkę i po odczekaniu kilku minut była gotowa.
Poprawiła ręcznik i opuściła
szybkim krokiem łazienkę. Przeprawiła się przez korytarz i szybko schowała w
pokoju.
//*//
– Co ona tam tyle robi?! –
burknął zniecierpliwiony Syriusz, leżąc na plecach i wierzgając nogami w
powietrzu. – Specjalnie się spieszyliśmy, żeby nie musiała na nas czekać.
– Może utknęła w łazience? Te
drzwi czasem się zacinają...
– No co ty, Regulus… Tylko
tobie, bo masz za mało siły by przekręcić klucz – zakpił.
– Wcale nie!
– A właśnie że tak. Mi się
nigdy jeszcze nie zacięły – oznajmił z dumą w głosie. – Ale myślę, że mimo
wszystko po nią pójdę. Powiem jej, żeby się pospieszyła.
– Też pójdę!
– A co, boisz się zostać sam w
pokoju? Nie mów że boisz się tych urlików, co zagnieździły się pod twoim
łóżkiem? Zaufaj mi, nie ma czego… One są tylko trochę jadowite.
Młodszy chłopiec z
przerażeniem podciągnął do tej pory zwisające nogi na łóżko i spojrzał nieufnie
za jego krawędź, jakby spodziewał się, że wyjdą stamtąd jakieś stwory.
Syriusz zaśmiał się pod nosem.
Kiedyś głupia Bella straszyła go tymi stworzeniami, na szczęście ojciec
wytłumaczył mu, że nic takiego nie istnieje. Syriusz jednak nie miał zamiaru
jeszcze uświadamiać swojego brata w tym temacie...
Podniósł się i ruszył ku
drzwiom, a pełen pośpiechu tupot gołych stóp zapewnił go, że Regulus za nic nie
chciał paść ofiarą jadowitych urlików. Bardzo z siebie zadowolony, wyszedł na
korytarz. Ledwo jednak doszli do schodów, gdy usłyszeli szczęk otwieranego
zamka i po chwili zobaczyli Narcyzę w samym ręczniku opuszczającą łazienkę.
Starszy z braci wycofał się cichutko, ciągnąc za sobą młodszego. Wychylił głowę
zza barierki, by móc obserwować, jak kuzynka wchodzi do swojego pokoju
mieszczącego się na tym samym piętrze co łazienka.
– Syriuszu, wracamy? Skoro
poszła się przebierać, to zaraz do nas przyjdzie...
– Mam lepszy pomysł. –
Dziesięciolatek uśmiechnął się szelmowsko. – Wiesz, że dziewczyny są
wybrakowane tam na dole?
– Wybrakowane? Czyli że co?
– No nie mają siusiaka.
Regulus nadął policzki.
– Znów mnie wkręcasz. Tak jak
z tymi urlikami, prawda? One wcale nie istnieją, no nie? A dziewczyny muszą
mieć siusiaka, bo jak inaczej robiłyby siku?
– Wcale cię nie wkręcam i mogę
ci to udowodnić. Tylko musisz robić dokładnie to, co powiem, żeby Cyzia nas nie
przyłapała.
– Będzie się gniewać?
– Jeśli się zorientuje, że ją
podglądamy… Bo wiesz, dziewczyny wstydzą się tego, że są wybrakowane. Ale skoro
jestem twoim bratem, to pomoc w poznawaniu świata uważam za swój obowiązek.
Regulus spojrzał z podziwem na
brata, po czym z powagą na miarę ośmiolatka skinął głową.
– Chodźmy.
//*//
Narcyza podeszła do łóżka, na
którym leżała złożona w kostkę koszula nocna i bielizna. Uśmiechnęła się
nieznacznie do siebie. Nawet jej zdarzało się robić mniejsze lub większe błędy.
Ściągnęła ręcznik i odrzuciła
go na narzutę.
Sięgnęła po koronkowe jasne
majtki i ubrała je pośpieszne na biodra.
Następnie schyliła się po
koszulę i zerknęła w stronę drzwi. Nie wiedziała, co ją tknęło, by to zrobić. A
kiedy zauważyła drobną szparę i utkwione w niej oczy, wciągnęła mocniej
powietrze. Porwała gwałtownie piżamę i okryła się nią z krzykiem:
– Regulusie! Syriuszu! Już ja
wam dam!
~*~
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, co za urwis z Syriusza był, ale miło było też przeczytać cos z przeszłości... Syri ty się pilnuj i nie denerwuj Cyzi...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Monika