niedziela, 31 maja 2020

Historia Psa 21.


~*~
Stado sów wleciało do Wielkiej Sali. Syriusz szybko wychwycił wzrokiem płomykówkę Narcyzy, która znów zostawiła wpierw jeden list u Draco, a potem podleciała do niego. Ledwo wylądowała, a już szeroki uśmiech rozciągnął jego wargi. Wziął od niej kopertę i zbliżył do twarzy, wdychając tak dobrze mu znany zapach. Dał Sygin trochę pieczywa w nagrodę i w wyśmienitym humorze zabrał się za czytanie listu.
To była porządna dawka informacji: stan Iga wciąż był bez zmian, oficjalnie przejęła stanowisko byłego męża w Ministerstwie, planuje zmienić rośliny w oranżerii, była u krawca na wstępną przymiarkę sukni, jubiler oznajmił, że za trzy dni ich obrączki będą gotowe.
Ach, jeszcze on się musiał wybrać do krawca. Czasu było coraz mniej, a potrzebował eleganckiej szaty ślubnej. Chciał garnitur, ale Narcyza przekonała go, że nic nie sprawi jej większej przyjemności, niż oglądanie go w eleganckiej szacie.
Kobietom się nie odmawia, prawda?
Gdy skończył czytać, raz jeszcze przystawił pergamin do nosa, zaciągając się zapachem perfum ukochanej.
Septima Vector patrzyła na niego rozbawiona.
– Co ty go tak wąchasz, co?
– Narcyza spryskała go swoimi perfumami – wyjaśnił wesoło. Vector oczami wyobraźni widziała, jak merda szczęśliwy ogonem.
Pokręciła głową.
– Pantoflarz...
– Z ust starej panny to brzmi jak komplement.
Młodsza kobieta zapowietrzyła się.
– Jak śmiesz…?!
– Ty stwierdziłaś fakt i ja stwierdziłem fakt, masz z tym jakiś problem?
Septima poczerwieniała z gniewu, ale już się więcej do niego nie odezwała.
//*//
Syriusz wszedł do pokoju wspólnego Gryffindoru. Leciał już drugi tydzień, jak zaczęła się szkoła, a on był tu dopiero po raz drugi. Wieczorem uczniowie zachowywali się cicho, więc nie musiał ich przepędzać z pokoju wspólnego… Zresztą i tak by pewnie tego nie robił. Póki dawali mu spać, nie widział problemu.
Jednak dziś przyjaciółki Harry’ego uparły się, by je odwiedził po kolacji. Nie miał pojęcia, czego od niego chciały, ale wizja spędzenia wieczoru w towarzystwie ludzi zamiast stosu pergaminu była bardzo kusząca.
– Syriuszu, tutaj! – Hermiona pomachała mu. Siedziały z Ginny na kanapie. Obok Hermiony siedział jeszcze Ron, po Harrym nie było śladu.
– A on znowu u Draco przesiaduje? – zagadnął, zajmując miejsce, które nastolatki zostawiły dla niego między sobą.
– Poszli na randkę.
– Temu to dobrze – mruknął, wykrzywiając na moment usta.
– Jesteś zazdrosny? – spytała zaczepnie Ginny.
– Oczywiście, że jestem. Chciałbym spędzać każdy wieczór ze swoją narzeczoną. Choć dzisiaj i tak jest lepiej, bo wy mi dotrzymacie towarzystwa. Już się mnie stąd tak łatwo nie pozbędziecie.
– Nudziło ci się samemu, co? – zagadnął Ron, wychylając się zza Hermiony. Syriusz dopiero teraz zauważył, że trzyma ramię za jej plecami. Ciekawe…
– Skądże, czytanie uczniowskich kopii podręczników to dla mnie najwyższa rozrywka – sarknął. – Ale do rzeczy. Po co mnie tu ściągnęłyście? Bo nie uwierzę, że z dobroci serca postanowiłyście umilić mi wieczór swoim towarzystwem.
Dziewczyny wymieniły spojrzenia.
– Bo my… – zaczęła Hermiona – chciałybyśmy zapytać, jak idą przygotowania do ślubu.
– Całkiem sprawnie. Suknia Narcyzy prawie gotowa, ja wczoraj w przerwie obiadowej podskoczyłem do krawca, by obgadać moją szatę. Jutro dostaniemy nasze obrączki…
– Jak będą wyglądały?! – zaciekawiła się Ginny.
– Zamówiliśmy takie z białego złota. Narcyza stwierdziła, że chce, by pasowały do pierścionka zaręczynowego, więc jej będzie jeszcze wysadzana diamentami. – Cała trójka rozdziawiła usta. Nawet dwie dziewczyny siedzące na fotelach kawałek od nich zdawały się teraz przysłuchiwać. – Taka drobna wstawka z pięciu diamentów. Jakby była wysadzona nimi cała, wyglądałaby tandetnie. – Wzruszył ramionami.
– D-drobna… faktycznie – wydukał Ron.
– A suknia?
– Nie wiem. Powiedziała, że to ma być dla mnie niespodzianka. Dała mi kilka wytycznych co do mojej szaty, więc z pewnością i u niej będą te detale obecne.
Zapadła krótka cisza. Nie zamierzał sam z siebie kontynuować tematu, zabawniej było, jak domagały się od niego informacji.
– No powiedz! – sapnęła Ginny, chwytając go za rękaw. – Co to za detale?
– Szata ma być ciemnoniebieska, zdobienia srebrne i białe.
– Tak właściwie czemu szata? Skoro Narcyza będzie mieć na sobie suknię, to czy ty nie powinieneś mieć garnituru?
– Tak planowałem, ale Narcyza lubi, jak noszę szaty.
– Dałeś jej się ustawić, co?
– Nie, Hermiono. To był układ. Zgodziła się nie upinać włosów, jeśli założę szatę.
– Czyli szantaż?
Syriusz szczeknął serdecznym śmiechem.
– Słodki Godryku… Nie można mówić o szantażu, jeśli obie strony chcą spełnić postawiony im warunek. To nie tak, że Narcyza nie lubi chodzić w rozpuszczonych włosach, a ja nie lubię chodzić w szatach. – Wskazał na siebie sugestywnie, był właśnie ubrany w codzienną szatę. – Jasne, chodzę też w mugolskich ubraniach, ale przecież nie tylko.
– Dalej wydaje mi się, że do sukni lepiej pasuje garnitur.
– W czasach mojego dzieciństwa jak jeszcze urządzano bale, to wszyscy tak właśnie na nie chodzili – kobiety w mugolskich balowych sukniach i mężczyźni w eleganckich szatach.
– W sumie podobnie było u nas na balu bożonarodzeniowym, prawda? W czasie Turnieju Trójmagicznego.
– Faktycznie, zapomniałam… Tańczyłam wtedy z Wiktorem, a on miał na sobie ich szkolny mundur...
Ron wyraźnie sposępniał, a Syriusz uśmiechnął się pod nosem. Wystarczyło, że skończyła się wojna i wszędzie kwitła miłość.
//*//
Drzwi do klasy otworzyły się i do środka wsunął się nieśmiało szóstoklasista z Hufflepuffu. Syriusz, siedząc półdupkiem na swoim biurku, spojrzał na niego bez wyrazu.
 – Lekcja zaczęła się dwadzieścia minut temu.
– P-przepraszam.
– Zostaw rzeczy na ławce i podejdź tutaj. Będziesz naszym królikiem doświadczalnym.
Puchon rozdziawił usta, patrząc na niego z przerażeniem.
– A-ale Syriuszu…
– Nie dość, że spóźniony, to jeszcze się guzdra. No dalej, nie przykleiłem cię do tej podłogi! – podniósł lekko głos.
Chłopak rzucił swoją torbę na ławkę i podbiegł na przód klasy, patrząc na nauczyciela z przestrachem. Syriusz zsunął się z blatu i w kilku szybkich krokach stanął przed swoim uczniem, trzymając w dłoni różdżkę. Wycelował w jego stopy i rzucił nieznane chłopakowi zaklęcie.
Nagle jeden but Puchona zamienił się w szaro-czarnego – jak jego buty – królika.
– Jak powiedziałem, królik doświadczalny. Gdybyś przyszedł na czas, wiedziałbyś, że dziś zajmujemy się odczarowywaniem przedmiotów zamienionych w zwierzęta.
Syriusz zaśmiał się, widząc ulgę na twarzy chłopaka.
– Dobrze, skoro jesteśmy w komplecie, możemy zacząć ćwiczyć odczarowywanie. – Dopiero teraz chłopak zorientował się, że każdy z uczniów ma przed sobą jakieś zwierzątko, choć wszyscy mieli oba buty. – Matthew, ty zostajesz tutaj. Przegapiłeś cały wstęp, jaki im zrobiłem, więc muszę cię poprowadzić osobno.
//*//
– Czy dzisiaj przypadkiem nie jest sobota?
– Owszem, jest.
– To co tu robisz?
Narcyza rzuciła mężczyźnie lodowate spojrzenie.
– Jestem u siebie w domu.
– Tyle to wiem. A gdzie twój narzeczony? Nie powinien przyjechać wczoraj? – spytał, podchodząc do swojego pacjenta. Rzucił kilka zaklęć kontrolujących w celu sprawdzenia stanu chłopaka.
– Powinien. Jednak musiał pilnować ucznia na szlabanie, a dodatkowo miał kilka esei do sprawdzenia.
– Ucznia czy uczennicę?
– A jakie to znaczenie? – spytała zaskoczona, wracając do delikatnego głaskania syna po ręce.
– Całkiem duże, jak sądzę. Jeśli to uczeń, to wszystko w porządku. Ale gdyby to była uczennica, do tego jeszcze ładna i zgrabna? Teraz pojawia się sporo nastolatek w makijażu, gdzie wyglądają naprawdę dojrzale i uwodzicielsko. Aż strach się pytać, ile dziewczę ma lat. Bo nigdy nie wiadomo, czy do siedemnastych urodzin nie brakuje takiej kilku dni.
– Czy ty sugerujesz, że Syriusz mnie zdradza?
– Oczywiście, że nie… Ale wiesz, jakie są nastolatki… – Lael wzruszył ramionami. – Młode i głupie, z hoplem na punkcie staszych facetów. A nie oszukujmy się, Syriusz jest przystojnym facetem. Do tego oficjalnie ma on tylko narzeczoną. Nie ma żony, nie ma bachorka albo kilku. Do tego nadziany. Która nastolatka by go nie chciała?
Narcyza podniosła się gwałtownie ze swojego miejsca.
– Nie mam zamiaru o tym słuchać, czy to jasne? Nigdy więcej tego nie sugeruj. Nigdy!
Mężczyzna kiwnął głową na zgodę, obserwując, jak kobieta wychodzi szybkim krokiem z pomieszczenia. Oj, ale była zła.
//*//
Syriusz pojawił się dopiero koło dziewiętnastej, z zaskoczeniem rejestrując, że Narcyza zmierza w jego stronę szybkim krokiem. Czyżby czekała na niego?
– Syriuszu! – zawołała cicho, skracając odległość między nimi i rzucając się ukochanemu na szyję.
– Dla takich przywitań chyba powinienem rozważyć częstsze powroty w sobotę – zażartował, całując ją w policzek.
– Nawet tak nie myśl! – rzuciła zła.
– Coś się stało? Wydajesz się nie mieć humoru. – Objął ją w pasie i przycisnął mocniej do siebie. Musiał odchylić się lekko do tyłu, by móc patrzeć jej w oczy.
– Miałam…
– Tak? – rzucił zachęcająco.
– Miałam nieprzyjemną rozmowę – mruknęła wymijająco.
– Z kim?... Nie mów, że ten maminsynek znów się tu przypałętał – zniżył groźnie głos.
– Maminsynek…? Ach, masz na myśli Remy’ego? Od tamtej wizyty nie mam z nim kontaktu.
Zły humor Syriusza momentalnie wyparował.
– To z kim?
– Z Laelem. Gadał jakieś głupoty.
– Znów próbował cię wyprosić z pokoju Iga?
– I tym razem bardzo dobrze mu to wyszło… Rozmawialiśmy o tobie.
Zmrużył oczy, ewidentnie nie podobała mu się ta sytuacja.
– Dosyć tej zabawy w kotka i myszkę. Mów, co dokładnie ci nagadał.
Blondynka westchnęła cicho.
– Usiądźmy wpierw.
Zacisnął szczęki i ruszył w kierunku najbliższego salonu, trzymając ją za rękę.
//*//
– Zamieniam się w słuch.
– Lael dał mi do zrozumienia, że w szkole z pewnością jest duża liczba dziewcząt, którym możesz się spodobać…
– Nie przeczę, że jest dużo dzieciaków, w tym dziewczyn, które piszczą, jak się do nich bezpośrednio zwrócę…. – Uśmiechnął się z mściwą satysfakcją. – Chyba nie lubią, jak ich wywołuję do odpowiedzi. Chociaż muszę wyznać, że jeden wieczór spędziłem w towarzystwie paru nastolatek. I Rona. Hermiona i Ginny były bardzo ciekawe, jak idą nasze przygotowania do ślubu. – Uniósł wyzywająco brew.
– Wiesz, że o nie nie będę zazdrosna – burknęła cicho. – Bardziej martwię się innymi nastolatkami.
– Nie będę cię przekonywał, żebyś im zaufała, skoro sam ich tak naprawdę nie znam. Mogę tylko zapewnić, że mnie nie interesują. – Wykrzywił się, jakby zjadł coś kwaśnego. – Nauczycielki już mi przyczepiły łatkę pantoflarza, a jeszcze nie jesteśmy małżeństwem!
Narcyza uśmiechnęła się lekko.
– Kocham cię, urwisie… I ufam ci, wiesz? Wierzę, że sam byś nie kokietował żadnej z uczennic… – Jej łagodny wyraz twarzy stał się nagle twardy. – A jeśli byś spróbował… chowaliby cię po raz drugi.
– Pragnę jedynie doprecyzować, że nie zostałem jeszcze ani razu pochowany. Nie jestem inferiusem.
– Myślę, że zauważyłabym, gdybyś nim był… I wtedy nie nosiłabym naszego dziecka.
– Owszem i dalej nie można powiedzieć o powtórnym pochówku. – Uśmiechnął się, najwyraźniej nieźle się bawiąc tą przekomarzanką.
– Chyba ci niedługo jakiś sprezentuję. – Pokręciła głową z udawanym zrezygnowaniem. – Może wtedy nabierzesz pokory.
Syriusz machnął ręką.
– Nie ma szans.
//*//
Nastolatka z uśmiechem przywitała się z wujostwem, wchodząc do środka.
– Z dnia na co dzień jesteś coraz piękniejsza, Narcyzo – odezwała się ciotka, prowadząc dziewczynę na piętro.
– Dziękuję, ciociu. Ciocia również dobrze wygląda – odparła piętnastolatka ze skromnym uśmiechem.
Kiedy weszły do pokoju, blondynka rozejrzała się po nim w oczekiwaniu na ujrzenie zadowolonych twarzy kuzynów. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Co było dziwne, bo już tydzień wcześniej zapowiedziała swój przyjazd. Chłopcy zawsze ją od razu witali.
– A gdzie Syriusz z Regim? – spytała, kładąc miniaturkę kufra koło łóżka i powiększyła go zaklęciem.
Ciotka Walburga przyzwała Stworka pstryknięciem palców i kazała mu zająć się rzeczami bratanicy.
– Uczą się pilnie w swoim pokoju – poinformowała spokojnie kobieta. – Kilka dni temu opowiedziałam im o twoich wybitnych wynikach w nauce. Po usłyszeniu tego sami wzięli się za naukę.
– Mogłam się tego po cioci spodziewać. – Narcyza uśmiechnęła się łagodnie, poprawiając wyimaginowane zmarszczki na szacie. – W takim razie, skoro chłopcy się uczą, nie mam zamiaru im przeszkadzać. Co ciocia powie na filiżankę dobrej herbaty w oranżerii?
//*//
Pod wieczór Narcyza wróciła do swojego pokoju, przebrać się w odpowiednią sukienkę oraz spiąć luźno dotąd spływające po plecach włosy.
Schodząc na dół, dalej nie słyszała śmiechów swoich kuzynów. Mimo to nie zawróciła, niepewna, czy chłopcy po prostu nie siedzieli cichutko w obecności rodziców. Ciocia Walburga potrafiła być czasami naprawdę przerażająca.
Weszła do jadalni, przywitawszy się skinięciem głowy z wujostwem, mimo że widzieli się przecież jeszcze kilka chwil wcześniej.
– Chłopcy nie będą jedli z nami? – spytała, kiedy nie dostrzegła dwóch czarnych i rozczochranych głów.
– Właśnie posłałem po nich Stworka. Powinni być lada moment – odezwał się Orion, stojąc przy oknie i spoglądając na swój ulubiony ogród hortensji. Jak zwykle królowała w nim odmiana Hydrangea macrophylla.
Nie zdążyła nawet odpowiedzieć, kiedy do uszu całej trójki dobiegł odgłos głośnego tupotu na schodach.
– Cyzia! – wydarli się obaj chłopcy, wpadając do pomieszczenia i rzucając się w stronę Ślizgonki. Narcyza rozłożyła ręce w zapraszającym geście, w następnej chwili czując wtulających się w nią kuzynów.
– Syriusz, Regi! – zawołała odrobinę głośniej, odwzajemniając gest chłopców. Na Salazara. Jak ona za nimi tęskniła.
Syriusz odsunął się jako pierwszy, marszcząc niezadowolony nos.
– Czemu tylko do Regulusa mówisz zdrobniale? – spytał, wyrzucając z siebie nurtujące go pytanie. – To nie fair.
– Nie bądź dziecinny, Syriuszu – skarciła syna Walburga. – Jesteś już na to za duży.
– To w takim razie na Cyzię nie możemy mówić “Cyzia”? – Regulus spojrzał na mamę niepewnie, a następnie takie samo spojrzenie skierował na kuzynkę.
– Nie przeszkadza mi to, jak się do mnie zwracacie – odparła na to blondynka.
– W przeciwieństwie do Syriusza, Narcyza nie jest spadkobierczynią rodu, więc nie jest to takie istotne, jak się do niej zwracacie.
– To nieuczciwe! Nie wybierałem sobie bycia pierwszym synem!
– Dobrze – powiedziała ugodowo nastolatka. – To w takim razie jak mam się do ciebie zwracać? Syriuszku? Syri?
– Narcyzo! – fuknęła rozeźlona ciotka. Ślizgonka wymamrotała ciche przeprosiny.
– Syri będzie w sam raz – odparł wesoło chłopiec, nie przejmując się gniewem rodzicielki. Pod wpływem szerokiego uśmiechu na jego dziecięcych policzkach pojawiły się urocze dołeczki.
Narcyza posłała mu lekki uśmiech.
– Syriuszu, teraz jeszcze mogę przymknąć oko na twoje infantylne wybryki, ale musisz z tym skończyć, gdy pójdziesz do szkoły. – Orion patrzył wyczekująco na syna, póki ten nie przytaknął niechętnie. Choć to on był aktualną głową rodu, nie miał aż takiej obsesji jak jego żona na punkcie zachowania ich najstarszego syna. A raczej właśnie przez swoją pozycję uważał, że można Syriuszowi pozwolić czasem na nieco swobody w zaciszu domu. Ale tylko w nim i tylko do czasu gdy w oczach innych był jedynie dzieckiem.
Nie wiedział jednak, że w tym samym momencie młody Black, przyszły główny filar Huncwotów poprzysiągł nigdy tej obietnicy nie spełnić.
//*//
– Cyziu, poczytasz nam coś na dobranoc? – spytał Reg, kiedy Narcyza wstawała z zamiarem opuszczenia ich pokoju. Przed chwilą pomagała mu zrozumieć znaczenie tekstu, który mama dała mu do nauki.
– Nie jesteś za duży na bajki? – rzucił rozbawiony Syriusz. – Nie zaśniesz bez bajeczki na dobranoc? Nie jesteś już dzieckiem!
– Jeśli nie chcesz, Syri, to poczytam tylko Regiemu – zaproponowała łagodnie blondynka. Zrobiła to specjalnie, bo wiedziała, jakie słowa padną niedługo z ust chłopca.
– Tego nie powiedziałem!
– Więc też będziesz chciał posłuchać bajki na dobranoc? – upewniła się, a kiedy starszy z braci kiwnął głową, uśmiechnęła się szeroko. – Dobrze więc. Zrobimy to tak. Pójdę teraz do siebie, umyję się i przebiorę już na noc. W tym czasie wy również przygotujecie się wzorowo do snu. A kiedy wrócę, poczytam wam co tylko zechcecie. Może być?
Bracia przytaknęli ochoczo.
– W takim razie widzimy się później. – Pomachała im przy drzwiach i wyszła.
//*//
Nastolatka siedziała w wannie, nieśpiesznie obmywając ramiona. Chciała dać chłopcom wystarczająco czasu, by ci się wykąpali. Tym bardziej, że pierwsze kilka minut minęły im na kłótni, kto powinien zająć łazienkę pierwszy.
Właściwie, to skończyła już dobrą chwilę temu. Teraz jedynie po raz kolejny robiła to samo. Nabrała odrobinę wody i przesunęła dłonią po dekoldzie. Jeszcze chwilka i może ostatecznie zakończyć kąpiel.
Jeszcze tylko minuta, pół, kilka sekund.
Wyciągnęła korek, podnosząc się w wannie i wychodząc na zimną posadzkę. Od razu sięgnęła po ręcznik, wycierając się w miarę pośpiesznie. Po gorącej kąpieli, chłodne powietrze sprawiało, że chciała jak najszybciej ubrać się w koszulę nocną i zaszyć pod ciepłą kołderką…
Zaraz, gdzie jest jej piżama?
Zaśmiała się sama do siebie.
– No tak… Poprawiasz chłopców, a sama lepsza nie jesteś… – powiedziała sama do siebie, owijając się ręcznikiem. Ruszyła w stronę umywalki, sięgając po szczotkę i rozczesując mokre kosmyki. Następnie nałożyła odżywkę i po odczekaniu kilku minut była gotowa.
Poprawiła ręcznik i opuściła szybkim krokiem łazienkę. Przeprawiła się przez korytarz i szybko schowała w pokoju.
//*//
– Co ona tam tyle robi?! – burknął zniecierpliwiony Syriusz, leżąc na plecach i wierzgając nogami w powietrzu. – Specjalnie się spieszyliśmy, żeby nie musiała na nas czekać.
– Może utknęła w łazience? Te drzwi czasem się zacinają...
– No co ty, Regulus… Tylko tobie, bo masz za mało siły by przekręcić klucz – zakpił.
– Wcale nie!
– A właśnie że tak. Mi się nigdy jeszcze nie zacięły – oznajmił z dumą w głosie. – Ale myślę, że mimo wszystko po nią pójdę. Powiem jej, żeby się pospieszyła.
– Też pójdę!
– A co, boisz się zostać sam w pokoju? Nie mów że boisz się tych urlików, co zagnieździły się pod twoim łóżkiem? Zaufaj mi, nie ma czego… One są tylko trochę jadowite.
Młodszy chłopiec z przerażeniem podciągnął do tej pory zwisające nogi na łóżko i spojrzał nieufnie za jego krawędź, jakby spodziewał się, że wyjdą stamtąd jakieś stwory.
Syriusz zaśmiał się pod nosem. Kiedyś głupia Bella straszyła go tymi stworzeniami, na szczęście ojciec wytłumaczył mu, że nic takiego nie istnieje. Syriusz jednak nie miał zamiaru jeszcze uświadamiać swojego brata w tym temacie...
Podniósł się i ruszył ku drzwiom, a pełen pośpiechu tupot gołych stóp zapewnił go, że Regulus za nic nie chciał paść ofiarą jadowitych urlików. Bardzo z siebie zadowolony, wyszedł na korytarz. Ledwo jednak doszli do schodów, gdy usłyszeli szczęk otwieranego zamka i po chwili zobaczyli Narcyzę w samym ręczniku opuszczającą łazienkę. Starszy z braci wycofał się cichutko, ciągnąc za sobą młodszego. Wychylił głowę zza barierki, by móc obserwować, jak kuzynka wchodzi do swojego pokoju mieszczącego się na tym samym piętrze co łazienka.
– Syriuszu, wracamy? Skoro poszła się przebierać, to zaraz do nas przyjdzie...
– Mam lepszy pomysł. – Dziesięciolatek uśmiechnął się szelmowsko. – Wiesz, że dziewczyny są wybrakowane tam na dole?
– Wybrakowane? Czyli że co?
– No nie mają siusiaka.
Regulus nadął policzki.
– Znów mnie wkręcasz. Tak jak z tymi urlikami, prawda? One wcale nie istnieją, no nie? A dziewczyny muszą mieć siusiaka, bo jak inaczej robiłyby siku?
– Wcale cię nie wkręcam i mogę ci to udowodnić. Tylko musisz robić dokładnie to, co powiem, żeby Cyzia nas nie przyłapała.
– Będzie się gniewać?
– Jeśli się zorientuje, że ją podglądamy… Bo wiesz, dziewczyny wstydzą się tego, że są wybrakowane. Ale skoro jestem twoim bratem, to pomoc w poznawaniu świata uważam za swój obowiązek.
Regulus spojrzał z podziwem na brata, po czym z powagą na miarę ośmiolatka skinął głową.
– Chodźmy.
//*//
Narcyza podeszła do łóżka, na którym leżała złożona w kostkę koszula nocna i bielizna. Uśmiechnęła się nieznacznie do siebie. Nawet jej zdarzało się robić mniejsze lub większe błędy.
Ściągnęła ręcznik i odrzuciła go na narzutę.
Sięgnęła po koronkowe jasne majtki i ubrała je pośpieszne na biodra.
Następnie schyliła się po koszulę i zerknęła w stronę drzwi. Nie wiedziała, co ją tknęło, by to zrobić. A kiedy zauważyła drobną szparę i utkwione w niej oczy, wciągnęła mocniej powietrze. Porwała gwałtownie piżamę i okryła się nią z krzykiem:
– Regulusie! Syriuszu! Już ja wam dam!
~*~

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, co za urwis z Syriusza był, ale miło było też przeczytać cos z przeszłości... Syri ty się pilnuj i nie denerwuj Cyzi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń