niedziela, 25 grudnia 2016

Rozdział 66.

Witajcie, moje perełki! ^.^
Razem z Saneko chciałybyśmy życzyć Wam wszystkim wesołych świąt! Obfitujących w tonę smacznego jedzenia, prezentów, sielskiej atmosfery, aż do sylwestra (i jeszcze dłużej!) oraz mega porcji yaoi w postaci anime, mang i opowiadań!

Dzisiaj, specjalnie dla Was będzie scena, na którą z pewnością większość z Was od dawna czekała z niecierpliwością...
Tak więc.
Enjoy!!!


~*~

Harry wzdrygnął się, słysząc trzask zamykanych drzwi. Wciąż siedząc na brzegu niewielkiego basenu, spojrzał ku wyjściu z łazienki prefektów.
– Coś się stało podczas treningu? – spytał, gdy rozjuszony blondyn znalazł się parę kroków od niego.
– Tak! Drużyna się stała, psia ich mać – warknął, rozbierając się pośpiesznie. – Nagle im się zachciało nie dość, że zmienić czas treningów, to jeszcze proponują obmyślić całkowicie nową taktykę! No chyba ich kompletnie pogięło! Niech od razu kapitana zmienią! – krzyknął na koniec, zrzucając z siebie bieliznę wraz ze skarpetkami i wchodząc do wody. Usiadł na podwodnym siedzisku, krzyżując ręce. Całym sobą pokazywał, jak bardzo był wyprowadzony z równowagi.
Brunet, wciąż siedząc na brzegu, przysunął się. Zaczął gładzić uspokajająco jego ramiona i plecy.
– Bez ciebie jako kapitana nie zaszliby za daleko.
– Myślisz, że nie wiem? Gdyby nie ja… cały czas triumfowałby stary skład...
– Co im tak właściwie nie odpowiada w waszej nowej taktyce? Rozumiem, gdyby narzekali, że zamierzacie ciągle walczyć według starej. Wszyscy już ją znamy, więc nie byłaby taka skuteczna. Może ta nowa jest dla nich za trudna do opanowania? Może nie są w stanie podołać twojemu taktycznemu geniuszowi? – ciągnął, nieustannie masując powoli rozluźniające się mięśnie.
– Nową taktykę opierałem na ich umiejętnościach… W końcu gra tam Elka i Bella. No i po co miałbym podkładać kłody pod nogi własnej drużynie? – spytał, wypuszczając ciężko powietrze. – Czasem naprawdę mam dość tego wszystkiego.
Harry’emu zrobiło się szkoda Ślizgona. Pochylił się, chcąc objąć go w geście pocieszenia, ale w następnej sekundzie, odskoczył ze skrzywioną miną.
– Draco… śmierdzisz jak popielniczka! – oznajmił z nieskrywanym obrzydzeniem, odsuwając się od blondyna. – Paliłeś??
– Och… – Zamrugał zaskoczony, dopiero w tej chwili orientując się, że przecież Harry nie wiedział o jego małym nałogu. Nie, żeby jakoś specjalnie to ukrywał. – To dlatego, że mnie wkurzyli. Musiałem jakoś odreagować, żeby nie zacząć w nich klątwami rzucać, tym bardziej kiedy słyszałem zaczepki Paula i Iana.
– To żadne wytłumaczenie. To obrzydliwe. – Zawyrokował, zsuwając się wreszcie do wody… w odległości ponad metra od swojego chłopaka.
– Twierdzisz, że jestem obrzydliwy? – Blondyn posłał mu gniewne spojrzenie, wstając gwałtownie.
– Twierdzę, że cuchniesz papierosami i za nic nie chciałbym cię teraz pocałować, choć jeszcze chwilę temu miałem na to wielką ochotę. – Splótł ręce na piersi, odpowiadając mu tym samym.
– Zaraz… Co? Nie pocałujesz mnie, bo wcześniej paliłem? Żartujesz sobie?
– Jestem całkowicie poważny. Nie mam zamiaru później pluć. Więc nie zbliżaj się do mnie, póki nie umyjesz zębów. Swoją drogą, chyba nie palisz często, co? Bo nie pamiętam, żebym wcześniej coś wyczuł.
– To były moje pierwsze papierosy od czasu, gdy jesteśmy razem… Po prostu odkąd jestem z tobą, nie czułem takiej potrzeby.
– Więc równie dobrze możesz całkiem przestać palić? – spytał z lekką nadzieją w głosie. – Skoro to nie tak, że jesteś jakoś bardzo uzależniony...
Blondyn wydął dolną wargę.
– Kiedy ja lubię sobie zapalić od czasu do czasu. W dobrym towarzystwie albo na jakiejś imprezie.
– Lubisz od czasu do czasu się potruć… Niezwykle ciekawe hobby.
– Mam zgodę dyrektora… – dodał, jakby to miało sprawić, że Harry cudownie zmieni zdanie na temat papierosów.
– A od kiedy zależy ci na opinii dyrektora? I w ogóle jakim cudem on się na to zgodził?
– Od teraz, jeśli to załagodzi twoje podejście do tematu… – powiedział, patrząc na niego z wyczekiwaniem.
– Dyrektor nie zawsze podejmuje najwłaściwsze decyzje… A przynajmniej to śmieszne pozwolenie nie jest dla mnie ani trochę właściwe.
– Mówisz to na swoim przykładzie? Zresztą nieważne… – westchnął, wychodząc z wanny i idąc do swoich rzeczy. Pochylił się, sięgając po spodnie.
– Mniej więcej... – rzucił pod nosem Harry, za cicho żeby Draco mógł to usłyszeć. – Chyba nie wracasz do siebie?
– A chcesz, żebym wracał? – spytał, wyciągając różdżkę z kieszeni i rzucając brunetowi uważne spojrzenie.
– Oszalałeś? Siedzę tu od prawie godziny, bo chcę spędzić z tobą trochę czasu.
– Masz pelerynę ze sobą?
Gryfon przytaknął i posłał mu nieco psotny uśmiech.
– Ostatnio praktycznie zawsze mam ją przy sobie…
– No to rób wypad z wody – powiedział z rozbawieniem, chowając różdżkę z powrotem do kieszeni i zakładając spodnie. – Idziemy do mnie. Tam umyję zęby i będziesz mógł mnie w końcu pocałować.

//*//

Opadli na łóżko, całując się bez przerwy przez całą drogę od łazienki Ślizgona. Z jedną dłonią w jasnych kosmykach Harry wsunął rękę pod koszulkę Draco, gładząc go w górę i w dół po kręgosłupie.
– Chciałbym tak spędzić cały dzień – mruknął Potter, gdy rozłączyli się, by złapać oddech. Liznął dolną wargę blondyna, przycisnął wargi do kącika jego ust, potem brody, linii szczęki, szyi…
– Jeżeli to zalicza się do bezustannego rozpieszczania mojej osoby, to jestem jak najbardziej za – westchnął cicho, przymykając oczy i odchylając głowę na bok.
W odpowiedzi Harry z większym zaangażowaniem skupił się na pieszczeniu ustami jasnej szyi. Po chwili jego własna zaczęła boleć od ciągłego napięcia mięśni, więc niewiele myśląc, przekręcił ich tak, że teraz to on był na górze.
– Tak chcesz się bawić, hmm? – spytał Ślizgon z drapieżnym uśmiechem.
– Sam tego chciałeś. Tak mi będzie łatwiej cię rozpieszczać – odparł, zasysając się lekko na jego grdyce. Jednocześnie ułożył się tak, że lewa noga blondyna znajdowała się między jego udami.
– I dalej chcę – zapewnił Malfoy.
Gryfon zabrał się za lizanie i podgryzanie delikatnej skóry, z zadowoleniem i rosnącym pożądaniem słuchając westchnięć swojego chłopaka. Czuł jego dłonie pod koszulką, badające wścibsko skórę pleców, boków, czasem piersi czy brzucha. Sapnął tuż przy uchu blondyna, gdy ten niespodziewanie ścisnął jego twarde sutki. Odwzajemnił się, sunąc językiem po łuku małżowiny, by na koniec chwycić między wargi miękki płatek. Noga Draco drgnęła, napierając na rosnącą wypukłość w spodniach Gryfona.
– Draco… – westchnął cicho i odszukał jego usta, od razu wślizgując się językiem do środka.
Ręka Ślizgona, wciąż znajdując się pod koszulką Harry’ego, dotarła do jego karku. Zacisnął palce na krótkich kruczoczarnych włosach i przekrzywił lekko głowę, oddając pocałunek. Harry także czuł pod sobą rosnącą erekcję swojego chłopaka. Poruszył lekko biodrami, stymulując ich obu. Nagle dłoń zniknęła z jego włosów i zamiast tego poczuł, jak Draco podciąga jego koszulkę. Podniósł się i posłusznie ją z siebie ściągnął, odrzucając gdzieś na ziemię. Chwycił za brzeg Draconowej koszuli i po chwili całowali się łapczywie, stykając nagimi torsami.
Harry zsunął się z pieszczotami niżej, jedynie na moment przystając przy szyi, by teraz więcej uwagi poświęcić nagiej piersi i brzuchowi. Sunąc językiem od mostka ku pępkowi, przyglądał się twarzy blondyna, który z zamkniętymi oczami oddawał się przyjemności. Gryfon skubnął zębami skórę przy pępku, po czym podniósł głowę, przerywając pieszczoty.
– Może zawiążesz oczy?
Draco od razu spojrzał na niego uważniej.
– A czemu miałbym? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
– Bo do tej pory cały czas miałeś je zamknięte. Pomyślałem, że może… no nie wiem, odczuwasz dzięki temu większą przyjemność… albo coś… – mruknął nieco speszony.
– Albo coś… – prychnął rozbawiony. – A może tak ty zwiążesz oczy, co?
– Ja? I mam cię na oślep całować?
– Tak, ty… Kiedy nie będziesz mógł widzieć, inne zmysły się wyostrzą.
– Jaki w tym sens, skoro to ja ciebie dotykam?
– Ale za to mógłbyś poznać moje ciało z innej perspektywy. Będę na twoje rozkazy, Harry.
Och, to zabrzmiało obiecująco podniecająco, przebiegło przez myśl Gryfonowi. Choć brunet wciąż wyraźnie się wahał, błysk pożądania w jego oczach nie pozostawiał wątpliwości, że szybko ulegnie propozycji. Przygryzł wargę.
– Myślę, że możemy spróbować… – Uśmiechnął się nieco nieśmiało.
– Świetnie! – Ucieszył się blondyn. Popchnął nieznacznie Gryfona, odsuwając od siebie, a sam wychylił się za łóżko i z zadowolonym uśmiechem wyprostował się ze swoim krawatem w ręce.
Gdy blondyn wyciągnął go ku niemu, brunet pokręcił lekko głową.
– Ty mi go zawiąż – ni to poprosił, ni rozkazał.
– Paniczyk się z ciebie zrobił, co? – Przysunął się do niego, całując leniwie w usta, po czym zasłonił mu oczy materiałem. Przesunął palce na tył głowy i bez pośpiechu związał krawat.
– Nie o to chodzi… – rzucił cicho i przełknął ślinę. Znów przygryzł wargę, tym razem próbując powstrzymać cisnący się na usta uśmiech. – Po prostu nagle zaczęły mi strasznie drżeć dłonie, więc mogłoby mi to chwilę zająć…
– Hah! Za bardzo cię wzięła wizja tego, że będę na każde twoje skinienie? Ty zbereźniku...
– Zdajesz sobie sprawę, że to co mówisz, w sumie nie ma sensu? To bardziej ty możesz teraz ze mną zrobić, co chcesz. Bardzo łatwo mógłbyś mi się teraz wymknąć… – W momencie, gdy słowa te opuszczały jego usta, poczuł lekki niepokój. A co jeśli Draco naprawdę by go tak zostawił? Gdyby zrobił coś, co nie spodobało się Ślizgonowi, a ten obraziłby się i uciekł, nim Harry zdążyłby zareagować?
– To rozkaż mi się nie odsuwać – zauważył z rozbawieniem Malfoy.
Gryfon skrzywił się niezadowolony. Przesunął dłoń po kołdrze, aż natrafił na kolano blondyna. Dotykając go jedynie koniuszkami palców, sunął nimi w górę, aż dotarł do policzka, który ujął w dłoń.
– Nie chcę, żebyś był przy mnie, bo ci coś takiego rozkazałem. Dużo przyjemniejsza jest świadomość, że nie odsuwasz się, bo sam tego chcesz.
– Dobrze, a więc nie odsunę się od ciebie, nawet jeśli mnie o to nie poprosiłeś. Zadowolony?
Potter uśmiechnął się i skinął głową. Coś w tonie blondyna sprawiło, że wcześniejszy niepokój ulotnił się tak szybko, jak się pojawił.
– Chcę cię pocałować...
– Więc pocałuj mnie.
Przesunął rękę pod brodę Ślizgona i zbliżył się. Pieścił powoli jego wargi, skupiając się dokładnie na tym co czuł. Ich ciepło, faktura, smak, kształt… Drugą dłoń położył na nagiej piersi, gładząc ją równie niespiesznie. Ewidentnie zachowywał się, jakby odkrywał ciało przed nim, przy czym robił to z największą uwagą, a może i czułością.
Nagle ciało Draco zaczęło się oddalać, a materac zafalował, skrzypiąc przy tym cicho.
– A mówiłeś, że się nie odsuniesz – burknął Gryfon do leżącego Ślizgona. – I co, może mam teraz po omacku szukać twojej twarzy?
– Zamierzasz się tak łatwo poddać?
– Nic takiego nie powiedziałem! – prychnął.
Odszukawszy nogi swojego chłopaka, usiadł na nich w rozkroku. Położył dłonie płasko na pierwszym lepszym fragmencie jego ciała. Padło na kości biodrowe, od których zaczął powolną wędrówkę w górę. Jednocześnie zniżył głowę i ustami powtórzył ścieżkę. Całował i lizał brzuch i pierś swojego chłopaka, zachwycając się w duchu ich zmieniającą się teksturą. Bardziej miękki, ciepły brzuch przechodził w twarde żebra pokryte mocnymi mięśniami, pod którymi mocno i szybko biło serce.
Blondyn wzdychał cicho z przyjemności, kładąc dłonie na ramionach chłopaka.
– Ochh, Harry...
Gdy dłonie zahaczyły o sztywne sutki, podążył w kierunku jednego z nich ustami, chcąc dokładniej zapoznać się z jego strukturą. Zatoczył dookoła powolne kółeczko, po czym pociągnął językiem w dół, trącając wypukłość. Uniósł lekko głowę i “spojrzał” na chłopaka, z którego ust przed chwilą wyrwał się cichy jęk. Znów opuścił głowę i tym razem raz po raz przesuwał językiem po brodawce, na zmianę z ssaniem jej. Nie zamierzał jednak spędzać na tym zajęciu wieczności. Na zakończenie szczypnął ją zębami i przy wtórze gwałtownego wciągnięcia powietrza wrócił do pierwotnej trasy. Zanurzył język we wgłębieniu u podstawy szyi, przygryzł leciutko skórę na wystającym obojczyku i znów sunął wyżej. W międzyczasie dłonie przesunęły się po ramionach blondyna aż do dłoni. Splótł ich palce i przeniósł ich ręce nad głowę Draco. Drugą ręką powrócił do badania torsu chłopaka. Tym razem bardziej skupiał się na jego bokach, od czasu do czasu zjeżdżając do linii spodni i niżej.
Malfoy poruszył biodrami, próbując otrzeć się o prawie leżącego na nim Gryfona, jednak nie był w stanie dosięgnąć. Westchnął sfrustrowany.
– Harry… Bawisz się mną...
– Nie jest ci dobrze? – szepnął zaczepnie, owiewając gorącym oddechem wilgotną szyję.
– Jest, ale...
Gryfon z lekkim wahaniem podniósł się do siadu i przesuwając dłońmi w dół brzucha blondyna, dotarł do jego paska.
– Chcesz, żebym się ich z nas pozbył? – spytał lekko zachrypniętym głosem, przekrzywiając głowę. Wyraźnie się z nim droczył.
– Na Salazara… nie pytaj, tylko działaj. – Pchnął biodrami do góry, mając nadzieję, że gest ten był wystarczająco zachęcający dla Harry’ego.
Nie pomylił się. Brunet bez większych problemów rozpiął i ściągnął z niego spodnie, ale zatrzymał się, gdy miał zająć się własnymi.
– Hej, Draco… Ściągnij je ze mnie – rzucił, podpierając się z tyłu rękoma.
– Wredna krowa – mruknął pod nosem blondyn, spełniając prośbę swojego chłopaka. Jednocześnie nie omieszkał przejechać paznokciami po podbrzuszu chłopaka, wywołując u niego rozkoszny dreszcz.
Będąc już w samej bieliźnie, Harry dość pewnym ruchem chwycił go za bark, po czym przesunął dłoń pod jego brodę i przyciągnął do pocałunku. Położył rękę na jego karku i zaczął go lekko drapać. Naparł na Ślizgona, zmuszając by się odrobinę cofnął, po czym wszedł mu okrakiem na kolana.
– Co ty, dziecko małe? – spytał, wydając z siebie przy tym takie dźwięki, jakby co najmniej miażdżył mu kości.
Potter zignorował przytyk, przyciskając ich biodra do siebie. Odchylił też głowę blondynowi, po raz kolejny tego wieczoru atakując szyję.
– Mmm, zmieniam zdanie… Zostań tu – wymruczał zadowolony, kładąc dłonie na nagich plecach Gryfona.
Brunet z zadowoleniem zassał się na skórze u podstawy szyi, jednocześnie powoli poruszając biodrami w przód i tył.
– Mmm, taak… – wyszeptał Ślizgon, sunąc dłońmi po plecach i bokach Pottera. Najchętniej położyłby się całkiem na plecach, ciągnąc za sobą Harry’ego i odpowiadając na ruchy jego bioder. W tej pozycji nie miał zbyt wiele do gadania, do cholery! – Chcę cię poczuć… głębiej...
Gryfon zamarł i o ile było to możliwe, jego serce zabiło jeszcze szybciej. Nowa fala podniecenia zalała jego ciało. Czyżby Draco chciał pójść z nim… na całość? I jednocześnie poczuł obawę. W końcu nigdy tego nie robił… A jeśli okaże się całkiem do niczego?
– N-nie wiem, czy to dobry pomysł – wychrypiał, odsuwając się, tak jakby chciał spojrzeć na jego twarz, co przez krawat zawiązany na jego oczach było niemożliwe. Malfoy zmarszczył brwi, nie spodziewając się takiej odpowiedzi. Czyżby Harry chciał się wycofać? – Nigdy umm tego nie robiłem… nie chciałbym się zbłaźnić. – I zrozumienie padło na chłopaka. Uśmiechnął się pod nosem, tylko troszkę rozczulony.
– Chciałem wziąć cię do ust… jak ostatnio… nie miałem na myśli seksu… – wyjaśnił łagodnie. Mimo jego tonu, twarz Gryfona zalał rumieniec zażenowania. Brunet dziękował w duchu, że nie musiał w tym momencie patrzeć na Draco.  – Nie chcę robić nic na siłę. Zresztą, nie sądzę, żebyś się zbłaźnił...
– Umm, więc nie mam nic przeciwko, żebyś użył ust… I błagam, następnym razem wyrażaj się nieco jaśniej – mruknął, obracając lekko w bok zaczerwienioną twarz.
– Wybacz – odparł bez cienia skruchy, całując bruneta w policzek. – Położysz się?
Brunet skinął głową i ostrożnie, nie będąc pewnym jak daleko jest do krawędzi materaca, ułożył się obok Ślizgona.
– Super, a teraz patrz i ucz się – powiedział z zadowoleniem, ściągając bieliznę z bioder Gryfona. Następnie Harry mógł poczuć dłoń na swoich włosach i uciekający materiał krawata. Draco puścił mu oczko, pochylając się nad jego erekcją i przesuwając językiem po całej jej długości. Gwałtowny dreszcz przebiegł wzdłuż kręgosłupa Pottera. – Połóż się na plecach i rozstaw szerzej nogi.
Kiedy Potter spełnił jego prośbę, ułożył się wygodnie między udami. Pochylił się, całując pachwinę tuż obok moszny. Jednocześnie palcami objął nasadę penisa chłopaka.
– Sięgnij pod poduszkę i podaj mi żel.
– Czemu trzymasz go pod poduszką? – spytał z lekkim rozbawieniem, posłusznie wykonując polecenie. – Szafka nocna za daleko? – droczył się.
– Rano był mi potrzebny – odparł bez zająknięcia, chociaż Harry mógł zobaczyć, jak rumieniec pogłębia się na twarzy chłopaka. Widok ten i wyobrażenie zajmującego się sobą jego chłopaka, sprawiły, że stwardniał jeszcze bardziej.
Draco wylał część żelu na dłonie, rozprowadzając go niedbale, nie przejmując się, że część skapnęła na pościel. Następnie śliską ręką złapał penisa, wodząc po nim z lekkością. Drugą z kolei przez chwilę bawił się jądrami, by następnie zakraść się odrobinę dalej.
– Spokojnie – szepnął, kiedy Harry spiął się nieznacznie. – Jak ci się nie spodoba, to przestanę – zapewnił, biorąc jego penisa w usta. Ciekawski palec w tym czasie gładził mięśnie jego tyłka, jakby czekał na dogodny moment.
I dokładnie tak było. Kiedy Harry rozluźnił się wystarczająco, skupiając tylko na przyjemności wynikającej ze zdolnych ust na jego członku, palec wszedł w niego bez większych problemów. Mimo to w następnej chwili mięśnie zacisnęły się, a Potter wydał z siebie mało zadowolony pomruk.
– D-dziwne uczucie… – sapnął, gdy „intruz” zaczął się lekko poruszać. – Niby nie boli, ale… nie jestem pewny, czy mi się podoba.
– Mam przestać? – spytał, liznąwszy główkę penisa. Podniósł wzrok na widocznie zagubionego Harry’ego. Po czym nie czekając na odpowiedź, wycofał palec z jego wnętrza. – Wybacz – bąknął, skupiając się na erekcji bruneta. Palcami lekko ścisnął nasadę, kiedy ustami obcałowywał główkę, by zaraz wziąć go głęboko w gardło.
– Nic się… Ach! – westchnął przeciągle. – ...nie stało. Może… em muszę się po prostu przyzwyczaić albo coś...
Draco prychnął rozbawiony, wprawiając gardło w wibracje i tym samym wyrywając z piersi Harry’ego zduszony jęk.
– Może w drugą stronę pójdzie ci łatwiej – zaproponował, kiedy odsunął nagle twarz od jego penisa.
– …W drugą stronę?
– …Jednak też nie?
– Po prostu nie wiem, czy znów nie mamy czegoś innego na myśli...
– Teraz mam na myśli możliwość rozciągnięcia mojego tyłka, zupełnie tak jakbyś przygotowywał mnie do seksu z tobą… – Przygryzł nieznacznie wargę, a rumieniec objął nawet jego klatkę piersiową. Na jego szczęście, Harry dotrzymał mu w tym zawstydzeniu towarzystwa.
– J-jeśli chcesz, to możemy spróbować – usłyszał cichą odpowiedź właściciela pociemniałych z pożądania zielonych oczu.
Zamienili się miejscami. Ostatnia sztuka odzieży wylądowała na podłodze, a brunet ułożył się między udami Draco. Rozprowadził na dłoniach sporą ilość żelu. Skrzyżował ich spojrzenia, by po chwili sięgnąć między pośladki blondyna i śliskim palcem pogładzić jego wejście. W tym samym czasie drugą rękę owinął ciasno wokół jego erekcji i przesuwał ją rytmicznie, choć raczej wolno w górę i w dół.
Ślizgon wciągnął mocniej powietrze, przygryzając dolną wargę i mrużąc oczy. Zacisnął dłoń na materiale pościeli, nim chociażby pomyślał o tym, by złapać za nadgarstek chłopaka. Ten który zdecydowanie był zbyt blisko jego tyłów. Wątpliwości, które go nagle naszły, nie chciały odejść, mimo że powtarzał sobie, że Harry przecież nie zrobi mu krzywdy. Nie odkąd są razem i nie naumyślnie.
Nie przerywając pracy dłoni, brunet złożył mokry pocałunek na wewnętrznej stronie szczupłego uda. Najpierw jeden, potem drugi nieco bliżej krocza i jeszcze jeden, i kolejny. Prowadził ścieżkę wprost ku erekcji, którą pocałował na granicy z moszną. Choć pieścił go już dobrą chwilę, przez cały czas pod śliskim opuszkiem czuł mocny opór mięśni. Był minimalnie mniejszy niż na początku, ale czy to wystarczy?. Ponownie uniósł wzrok na Draco, który nie mógł pochwycić jego spojrzenia, kiedy sam zaciskał powieki.
– Draco? – rzucił, próbując ściągnąć na siebie uwagę chłopaka. Bezowocnie. W przypływie nagłego natchnienia, kolejny mokry pocałunek złożył na główce jego penisa. Blondyn sapnął zaskoczony, a jego członek drgnął ochoczo na ten zabieg. Otworzył oczy, patrząc na podniecono-zakłopotaną minę swojego chłopaka. – Nie chciałbym się pospieszyć i sprawić ci bólu, więc...Powiesz, jak będę mógł go wsunąć?
Draco otworzył szerzej oczy, a delikatnie zarumienione policzki nabrały koloru, obejmując nawet szyję i pierś Ślizgona. Na Salazara! Czemu nie może się uspokoić? Przecież sam tego chciał! Do tego wcale nie muszą uprawiać seksu… Chciał tylko pogłębić pieszczoty.
Ale mówić, kiedy może włożyć w niego palca?
Prośba Harry’ego tak go zaskoczyła, że praktycznie zapomniał o kłębiących się w nim obawach. A przynajmniej jego mięśnie rozluźniły się odczuwalnie.
Tym razem Gryfon nie miał wątpliwości, ale na wszelki wypadek, zwiększając napór, znów poszukał niebieskich oczu. Ślizgon wciąż czerwony na twarzy, skinął ledwo zauważalnie głową. Harry jeszcze troszkę zwiększył nacisk i po chwili jego palec znalazł się w gorącym wnętrzu. Mięśnie objęły go mocniej, a Draco westchnął drżąco, biorąc zaraz uspokajający oddech.
– Poruszaj nim trochę – polecił, zażenowany, że musiał coś takiego mówić. Jednocześnie złapał też za drugą dłoń chłopaka i pociągnął ją lekko, co sprawiło, że Harry przesunął palcami po wrażliwej erekcji. Ciche westchnienie znów przeszyło powietrze, a Gryfon poczuł, jak Draco rozluźnia się nieznacznie.
Zachęcony reakcją swojego chłopaka ochoczo spełnił obie prośby, dodając od siebie mokre pocałunki na wrażliwej główce. Słuchając westchnień i pomruków Draco, z każdą chwilą coraz mocniej wciągał się w swoje zajęcie, nieświadomie przyspieszając ruchy.
– Mmmnh! D-drugi… dołóż… Ach! – stęknął, czując jak Harry w tym samym czasie spełnił jego prośbę.
Przez zwiększony opór mięśni zmuszony był nieco zwolnić, więc by to jakoś ”zrównoważyć”, jeszcze więcej starań włożył w pieszczenie penisa. Teraz już nie tyle całował jego końcówkę, co ssał ją delikatnie przy akompaniamencie pojękiwań blondyna. Opór szybko zmalał, więc Harry znów szybciej wsuwał w niego palce, co Ślizgon nagrodził głośniejszymi dźwiękami rozkoszy. Gryfon sam jęknął, gdy jego członek zapulsował boleśnie domagając się spełnienia. Do tej pory jakoś udawało mu się ignorować własne potrzeby, ale zbliżał się do granicy wytrzymałości. Nie chciał jednak przerywać pieszczot, więc korzystając z okazji, że leżał na brzuchu, otarł się o materac.
– Ko-mmm-lejny... – sapnął Ślizgon niskim, ociekającym seksem głosem, rzucając mu pełne pożądania spojrzenie. Drżał na ciele, a jego biodra podrygiwały niekontrolowanie, to nabijając się bardziej na palce, to ocierając się erekcją o obejmujące ją palce. – Harryy!!
Kolejny tym razem bardziej gardłowy jęk, wyrwał się z piersi Gryfona. Na Merlina! Mógłby prawdopodobnie dojść od samego słuchania tego głosu! Znów poruszył biodrami, spełniając jednocześnie polecenie.
Ześlizgnął się językiem aż do jąder Draco i bawił się nimi, niezmiennie rozciągając swojego chłopaka. Owiewał gorącym oddechem wilgotną skórę, raz po raz zasysając się z pasją na nabrzmiałych kulach. Już nie wystarczały mu pojedyncze ruchy bioder. Raz po raz dociskał je do materaca, pragnąc spełnienia.
Pierś blondyna falowała od szybkich, płytkich oddechów. Podobnie jak lędźwie, nad którymi nie potrafił zapanować.
– D-dość… nie chcę… mmm… tak skończ-yć! – Wychrypiał, kładąc dłonie na ramionach Harry’ego i próbując go podciągnąć wyżej. Pierdzielił wszystko. Chciał go tu i teraz. – Proszę! Harry!
Gryfon nie potrzebował większej zachęty. Zbliżył się do twarzy Draco i pocałował go gwałtownie choć krótko. Przeciągnął parę razy dłonią z resztką lubrykantu po swoim członku, choć był tak śliski od własnych soków, że może nawet wcale nie musiał tego robić. Nie wiedział i nie zamierzał się teraz nad tym zastanawiać. Jedyne, o czym chciał teraz myśleć, to jedwabiste wnętrze, które miało go zaraz otoczyć. Nakierował się i naparł. Jęknął, gdy żołądź otoczyła gorąca ciasnota. Zamarł, oddychając ciężko i ze wszystkich sił próbując nie dojść.
Draco odrzucił głowę do tyłu, mamrocząc tylko ponaglająco:
– No dawaj, dawaj…!
Sam objął długimi palcami swojego penisa, poruszając chaotycznie dłonią w górę i w dół. Jednocześnie objął go nogami, próbując w ten sposób przybliżyć go bardziej do siebie.
– D-Draco!... N-nie, czekaaaaAACHHH!
Ślizgon zamrugał zaskoczony, czując jak gorące nasienie wypełnia jego wnętrze. Dłoń, która jeszcze przed chwilą doprowadzała go na skraj, zatrzymała się, zmrożona. Spojrzał powoli na pąsowiejącego ze wstydu bruneta.
– Ups? – zaryzykował stwierdzenie, starając się przybrać najbardziej niewinną minę, na jaką było go w tej chwili stać.
No bo kurcze! Nie spodziewał się, że chłopak tak szybko dojdzie! I to teraz, kiedy on zdecydował się na taki krok!
Harry, zażenowany jak nigdy dotąd, spuścił głowę i utkwił spojrzenie piekących oczu w mostku swojego chłopaka. Chciał stąd zniknąć. Okryć się niewidką, zapaść pod ziemię… Chciał po prostu umrzeć! Jak mógł się tak zbłaźnić?! Czy to w ogóle można było nazwać seksem?! Ledwo co w niego wszedł. Merlinie, nawet nie zdążył się poruszyć…!
Zniżył głos do szeptu, przekonany, że inaczej zabrzmi, jakby miał się rozpłakać. Nie żeby nie było to prawdą.
– …P-przepra…
– Nic nie mów! – sapnął, biorąc głębszy wdech. Zacisnął się na jeszcze lekko twardym członku Harry’ego. – Po prostu musisz się jeszcze raz doprowadzić na skraj – powiedział łagodnie z figlarną nutą w głosie. Podniósł się na łokciu, wyciągając dłoń w stronę Gryfona i kładąc ją na jego brzuchu. Przesunął drażniąco paznokciami po skórze. – Postaraj się we mnie poruszyć… Chcę czuć jak we mnie rośniesz… O-ho! – parsknął, kiedy poczuł natychmiastową odpowiedź.
Gryfon posłusznie naparł mocniej biodrami. Rozkoszne iskierki przebiegły jego ciało, gdy tak zagłębiał się w śliskie, ciasne wnętrze. Odetchnął drżąco i sięgnął ustami sztywnego, zaróżowionego sutka. Trącając go językiem, spojrzał ku jasnej szyi, na której ku jego zaskoczeniu i podnieceniu odcinało się kilka całkiem udanych i całkiem widocznych malinek. Nawet nie miał pojęcia, kiedy je zrobił. Gdy pomyślał, że jutro wszyscy zobaczą, jak oznakował Draco… Och, to była doprawdy rozkoszna wizja.
– Mmm… Aaach! – jęknął cicho blondyn, czując rosnącą przyjemność swojego chłopaka, a co się z tym wiązało – jego własna również się zwiększała. Znów sięgnął do swojego penisa, poruszając po nim powoli.
– Draco… – rzucił cicho, całując słoną od potu pierś. – Draco… – mruknął ponownie, tym razem sunąc nosem po jego szyi. Schwytał zębami płatek ucha i zassał, poruszając delikatnie biodrami. Blondyn jęknął przeciągle w odpowiedzi.
– Harry… – szepnął, drżącym od podniecenia głosem. Przesunął dłoń z brzucha chłopaka na plecy, drapiąc go nieznacznie.
Gryfon zamruczał gardłowo, dociskając biodra do końca. Choć niedawno doszedł, znów był twardy. Sięgnął ust leżącego pod nim chłopaka. Wycofał się do połowy i znów wsunął, drżąc z przyjemności. Powtórzył ten powolny ruch jeszcze kilkukrotnie, by wreszcie zacząć rytmicznie kołysać biodrami. Kolejne pchnięcia wyrywały z ich gardeł stłumione przez pocałunek jęki.
Blondyn mocniej zacisnął palce na erekcji, dostosowując swoje ruchy pod pchnięcia Harry’ego. Było mu tak dobrze.
– Aach! Draco…! – jęknął ochryple brunet, pochylając lekko głowę nad ramieniem Ślizgona. To uczucie gorąca i ciasnoty doprowadzało go do obłędu. Chwycił wolną dłoń swojego chłopaka i złączył ich palce.
– Taaak… Mmmm…! Właśnie takk… – wymruczał, przygryzając wargę i wyginając lekko plecy. Był już tak blisko! Przyśpieszył nieznacznie ruchy na swoim penisie.
To co właśnie przeżywał, było najlepszym doświadczeniem jakiego w życiu doznawał. I miało to miejsce z nim. Z Harrym… z jego Harrym.
– Draco… – sapnął brunet, spoglądając na niego płonącym wzrokiem. – Oznacz mnie...
Draco z gardłowym jękiem wychylił się do jego szczęki, całując go i zasysając się na skórze. Lewą ręką objął szyję chłopaka, by było mu wygodniej. Jednocześnie wykonał kilka chaotycznych pociągnięć i krzyknął cicho, dochodząc na swoje palce i brzuch. Machinalnie zacisnął się mocnej na Harrym, wyrywając z jego ust dość głośny jęk. Przycisnął wargi do ramienia Gryfona, biorąc się za następną malinkę, byle tylko nie wydawać z siebie kolejnych żenujących pojękiwań.
Harry poruszał się jeszcze przez chwilę, oddychając urywanie. Wreszcie wypchnął mocno biodra i ponownie doszedł w Draco, jęcząc jego imię. Z trudem podtrzymał się na drżącej ręce, by nie opaść gwałtownie na chłopaka pod nim.
– Byłeś cudowny – szepnął, całując najświeższą malinkę, po czym skubnął delikatnie dolną wargę bruneta. – Wspaniały… – Tym razem pocałował go troszkę dłużej. – Najlepszy.
Delikatny, nieco zakłopotany uśmiech cisnął się Gryfonowi na usta. To było naprawdę słodkie ze strony Draco, że tak się starał, by odbudować jego zdruzgotaną dumę. Co więcej musiał przyznać, że miał w tym całkiem niezłe efekty. Przykrył go swoim ciałem i przytulił mocno.
– Ale ciężki to jesteś dalej – zauważył rozbawiony, przesuwając lewą dłonią po plecach Gryfiaka. W sumie powiedział to chyba tylko dla zasady, bo prawdę mówiąc, wcale mu to nie przeszkadzało.
– Mówiłem ci jakiś czas temu, że musisz się zacząć przyzwyczajać – odparł, cmokając go w szczękę.
– Wybaczę ci, jak potem mnie dokładnie wymyjesz – zaproponował figlarnie. – Wiesz, twoja podwójna porcja wspaniałomyślnie nie zniknie z mojego tyłka.
Po raz kolejny tego wieczoru, Harry poczuł gorąco na policzkach. Choć nie był pewny czy jego przyczyną było bardziej zażenowanie czy podniecenie.
– Nie mam nic przeciwko, ale to póóóźniej. Póki co jeszcze tak poleżmy – poprosił, wtulając twarz w jego szyję.
– Przecież nie każe ci tego robić już teraz – parsknął cicho, przesuwając językiem po uchu chłopaka. – I liczę na to, że zostaniesz tu na noc.
– Zostałbym, nawet gdybyś próbował mnie stąd wykopać – wymruczał rozleniwiony.
– Gdybym cię wykopał, wyszedłbym na puszczalską dziwkę, a nią nie jestem.
– Skończ już z tym porównaniem – uciął stanowczo, otaczając ramieniem jego głowę i wsuwając palce w wilgotne kosmyki. – Dobrze wiem, że taki nie jesteś.
– Teraz już tak – powiedział bez urazy. – Uwielbiam cię – szepnął cicho, prawie tak, jakby mówił to do siebie.

~*~

2 komentarze:

  1. Jenyyy to było takie słodkie. Harry musisz się jeszcze bardziej postarać następnym razem. Draco... nie no on się bardzo ,,wczuł" w swoją rolę.
    Bloga znalazłam dopiero dzisiaj i naprawdę mi się spodobał- potwiedzić to może to, że przeczytałam rozdziały w tak krótkim czasie- nie spodziewałam się, że to Draco będzie uległym bo ogólnikowo mało jest takich opowiadań gdzie jest taki układ.
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział
    Ola💜

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    o tak Draco na dole ;) podobało mi się, Harry to było słodkie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń