Enjoy! :)
~*~*~*~
– Hej. Jak tam trening? – zagadałem wesoło przygotowującego się do
spania Rona, chowając pelerynę pod materac i siadając na nim. Byłem tak
niesamowicie szczęśliwy, że po prostu nie chciałem kłaść się spać. Zresztą nawet
gdybym spróbował i tak bym pewnie nie usnął.
– O dziwo całkiem nieźle. Kolejny trening po którym nikt nie trafił
do skrzydła szpitalnego. Choć przewidywałem co najmniej kilka ofiar, skoro połowa
z nas miała zawiązane oczy.
– Tak, też się tego obawiałem.
– Następnym razem daj znać, że wychodzisz wcześniej, okej? Tym
bardziej że obiecałeś mi na śniadaniu, że poćwiczymy dziś razem zwroty.
Och... Musiał mnie o to poprosić tuż po wiadomości od Draco...
Pewnie odruchowo mu przytaknąłem.
– Przepraszam, wyleciało mi z głowy. Odbijemy to sobie następnym
razem. – Posłałem mu przepraszający uśmiech.
– Jasne, chętnie. Zresztą po twoim humorze widzę, że miałeś dobry
powód, by wyjść szybciej. – Uśmiechnął się do mnie zachęcająco.
– Miałem udany wieczór – przytaknąłem zdawkowo, zdając sobie
sprawę, że jeśli będzie drążył temat, to będą prawdopodobnie jedyne prawdziwe
słowa, które opuszczą moje usta. Ta myśl trochę mnie przygasiła, ale
wystarczyło jedno wspomnienie tych wszystkich godzin, które spędziłem z Draco,
bym odrzucił ją w kąt. Te wspólne chwile to więcej niż kiedykolwiek sobie
życzyłem. I zamierzam cieszyć się nimi bez względu na wszystko.
– Ach, pewnie znów gadałeś z Amber. W końcu pisała do ciebie rano.
– Uniosłem lekko brwi zaskoczony, ale opuściłem je szybko. No tak, przecież
jest przekonany, że numery Amber i Hermiony to jedyne, jakie mam w swoich
kontaktach. – Zawsze po rozmowie z nią masz taki dobry humor.
– Cóż, jest moją przyjaciółką. – Kolejne prawdziwe stwierdzenie. Idzie
lepiej niż przypuszczałem.
Wspomnienie o niej przypomniało mi, że miałem jeszcze raz jej
podziękować za przekonanie mnie do kupna soczewek. Wyciągnąłem więc telefon i
napisałem jej krótką wiadomość.
– Właśnie, stary! Słyszałeś, że wywalili Notta ze szkoły?! –
niespodziewanie uniósł lekko głos, choć nie na tyle by obudzić pozostałych.
Przytaknąłem, pochmurniejąc. Po karku przebiegł mi zimny dreszcz na
wspomnienie tych wszystkich okropieństw, które zrobił Draco.
– To dowodzi, że Hogwart wcale nie jest tak bezpieczny, jak
przypuszczaliśmy. Ciekawe ile ich tu jeszcze jest. Bo wątpię, by Nott był
jedyny… I nawet nie próbuj powiedzieć na głos tego, co właśnie pomyślałeś –
ostrzegłem, dostrzegając dobrze znaną minę przyjaciela. – Mówiłem ci, że Malfoy
jest po naszej stronie.
– Wcale nie zamierzałem znów go oskarżać! – Uniósł ręce w obronnym
geście. – Podejrzewasz kogoś?
Pokręciłem głową.
– Mam tylko nadzieję, że to nikt z naszego domu. Na szczęście w tym
roku wszyscy nauczyciele są po naszej stronie.
Ron skinął głową.
– Właśnie – zagadnąłem – Hermiona ostatnio spędza w bibliotece
jeszcze więcej czasu niż zazwyczaj. Myślisz, że trafiła wreszcie na coś konkretnego?
Pokręcił głową.
– Gdyby coś znalazła, od razu byśmy wiedzieli.
– W sumie racja… Kto jak kto, ale Hermiona zdaje sobie sprawę, że
każda nowa informacja jest zbyt ważna, żeby trzymać ja dla siebie.
– Wiesz, Harry, trochę głupio mi, że zostawiliśmy ją z tym samą...
– Wiem, mi też. Ale tak będzie lepiej. Nie da się ukryć, że dużo
lepiej radzi sobie w takich sprawach niż my. Jakimś cudem wie gdzie i czego
szukać, podczas gdy my bezmyślnie przerzucamy kartki.
– Jak wtedy gdy szukaliśmy informacji o Nicolasie Flamelu.
– Dokładnie.
– A jak tam twoje ćwiczenie anim...? – Urwał, zerkając na leżących
w łóżkach chłopaków. – No wiesz. – Machnął ręką, zakreślając w powietrzu bliżej
nieokreślony kształt.
Spojrzałem na niego zaskoczony, zdając sobie sprawę, że nie
pamiętam, kiedy ostatni raz poszedłem w tym celu do Pokoju Życzeń. Zdawało mi
się, jakby to miało miejsce całe miesiące temu, a pewnie minęło najwyżej kilka
tygodni. Jedyne co mi się teraz kojarzy z tym miejscem to Draco. Podobnie jest
w przypadku łazienki prefektów i pustych klas… A teraz nawet lochy.
Uśmiechnąłem się w duchu. Już niedługo gdziekolwiek się nie ruszę, będzie to
miejsce, które mi o nim przypomina. Nie miałem jednak nic przeciwko.
– Dałem sobie z tym spokój.
– Czemu??
– I tak nic mi nie wychodziło, zresztą straciłem zapał. Mówiłem
wam, że zacząłem się w to bawić, bo potrzebowałem pobyć sam. Długo zajęło mi
pozbieranie się po śmierci Syriusza, ale wreszcie się z tym pogodziłem. Dalej
mi przykro, ale z tym już nic nie zrobię.
– Rozumiem. Choć trochę szkoda, bo byłem ciekawy, jaką miałbyś
postać.
– Uwierz, że ja też. Między innymi dlatego, że nie mogłem sobie
tego wyobrazić, nie byłem w stanie posunąć się nawet o krok.
Ron wsunął się pod kołdrę.
– Harry… Powiem to tylko raz, a oprócz tego jutro zamierzam udawać,
że nic takiego nie mówiłem, ale... Cieszy mnie, że znów jesteś w stanie się tak
swobodnie uśmiechać. Kogokolwiek by to nie była zasługa – Amber, Ignissa czy
twojego tajemniczego chłopaka… I ja, i Hermiona po prostu chcemy cieszyć się
twoim szczęściem. Nawet jeśli ostatnio ciągle się tylko kłóciliśmy.
Patrzyłem osłupiały w plecy przyjaciela, zastanawiając się, skąd, u
licha, wzięło go na takie wyznania. Przez chwilę zastanawiałem się też, skąd
wiedział, że z kimś się spotykam, o co zapytałem na głos.
– Może światło tej świeczki na twojej szafce nocnej to niewiele,
ale masz tak opuchnięte usta, że ciężko tego nie zauważyć. No i masz malinkę
przy obojczyku. Wątpię by robiło ci się tak od rozmawiania przez komórkę...
– Nie jesteś zły, że cię okłamałem…? – spytałem niepewnie,
zastanawiając się kiedy Ron tak się zmienił… dojrzał. I czy będzie się tak
teraz już zawsze zachowywał. To byłaby całkiem miła odmiana po ostatnich
spięciach między nami. Choć przypuszczałem, że nie mam co się na to nastawiać.
W końcu obaj mieliśmy dość gwałtowne charaktery.
– Powiedziałem ci coś przed chwilą, no nie? Nie powtórzę tego, za
żadne skarby.
~*~
Leżąc już w łóżku za zaciągniętymi kotarami, w myślach powtórzyłem
cały dzisiejszy wieczór. Biorąc pod uwagę, że w ciągu jakichś czterech godzin
doszedłem dwa razy, na szczęście udało mi się powstrzymać pożądanie próbujące
zapanować nad moim umysłem na wspomnienie tych wszystkich rzeczy, które
wyprawialiśmy. Chciałem po prostu poczuć jeszcze raz tamtą atmosferę. Tamto
szczęście i wewnętrzny spokój. Jakie to głupie… Że też ze wszystkich ludzi
akurat ten Malfoy okazał się być osobą, przy której odzyskuję spokój
ducha.
Przyznaję, że żałuję odrzucenia jego propozycji. Tak naprawdę nie
marzę teraz o niczym innym, jak tylko wtulić się w niego i w otoczeniu jego
ciepła i zapachu zapaść w głęboki, spokojny sen. Bo mam pewność, że właśnie
taki by był. Ale jakoś tak… wydało mi się to niewłaściwe. Coś z tyłu mojej
głowy powtarzało “jeszcze nie teraz”. Sam nie wiem, o co mi chodziło. Może
wystraszyło mnie tempo, z jakim to wszystko się rozwijało? Może bałem się, że
obudzimy się rano i… I właśnie – co dalej? Nie potrafię sobie tego nawet
wyobrazić. Pewnie łatwiej byłoby się pozbyć porannej erekcji z Draco u boku…
Ale nie chcę, żeby nasz związek opierał się tylko na tym. Te chwile, gdy
obejmowaliśmy się spełnieni, w pewnym sensie podobały mi się nawet bardziej niż
samo dążenie do orgazmu czy orgazm jako taki. W końcu jego mogę osiągnąć, nawet
kiedy jestem sam, ale ciepła drugiego ciała, ciała Draco sam sobie nie
zapewnię…
Widziałem, że zrobiło mu się przykro, gdy odmówiłem. Mam nadzieję,
że nie pomyślał sobie jakiejś głupoty. Może powinienem inaczej ubrać to w
słowa… Ludzie często mówią “może innym razem”, gdy chcą kogoś zbyć. A przecież
nie o to mi chodziło. Nie, na pewno tak nie pomyślał. Przecież wcześniej
przyznałem, że chciałbym przytulać go całymi dniami. Pewnie po prostu pomyślał,
że będzie się czuł samotny.
Jak ja w tej chwili...
Następnym razem nie stchórzę.
~*~
Kiedy weszliśmy we trójkę do Wielkiej Sali, już tam siedział. Choć
odważyłem się zerknąć w jego kierunku, dopiero gdy zajmowałem swoje miejsce.
Jednak najwyraźniej niepotrzebnie się tak czaiłem, bo dosłownie parę sekund
później Elena przywitała się z Hermioną, krzycząc przez pół sali. Spojrzałem
zaskoczony na przyjaciółkę, gdy machała do piątoklasistki cała w skowronkach.
Nie licząc mnie i Rona… Nie, nawet w stosunku do nas nigdy nie zachowywała się
tak… dziewczęco. Jedynie gdy była z Ginny, wyczyniała takie rzeczy. Nie mam
pojęcia, kiedy to się stało, ale oczywistym było ze Herm zadurzyła się w tej
dziewczynie. A biorąc pod uwagę słowa Ślizgonki, najwyraźniej mogła liczyć na
odwzajemnienie tych uczuć.
Co za ironia losu! Trójka najbardziej antyślizgońskich Gryfonów
upatrzyła swoje obiekty westchnień właśnie wśród mieszkańców lochów. W dodatku
we wszystkich możliwych kombinacjach. Ukryłem głupkowaty uśmiech cisnący mi się
na usta, biorąc łyk z pucharu.
Choć bardzo starałem się tego nie robić, przez całe śniadanie raz
po raz zerkałem na Draco. Z zadowoleniem notując w pamięci, że prócz tego małego
incydentu podczas sprzeczki z Eleną, resztę najwidoczniej trzymał na dystans.
Zwłaszcza Paula i Iana. Mam nadzieję, że wybił im już z głowy ten kretyński
pomysł z trójkącikiem. W życiu im go nie oddam. Nawet czworokącik
z moim udziałem nie wchodzi w grę. Nie mam zamiaru dzielić się Draco z
kimkolwiek.
~*~
W drodze na transmutację w końcu nie wytrzymałem i zadałem pytanie,
które gryzło mnie całe śniadanie.
– To nie stało się wcale tak nagle, Harry. Tak ci się po prostu
wydaje, bo wcześniej nic nie zauważyłeś. W gruncie rzeczy pomału zbliżałyśmy
się do siebie z Eleną od kiedy zerwałam z Ginny. Pamiętacie, jak mówiłam wam,
że ostatnio ciągle ją spotykam? Niedawno wyznała mi, że specjalnie chodziła
tam, gdzie ja. Po prostu próbowała się do mnie zbliżyć. Ale teraz już nie musi
kombinować, bo praktycznie codziennie umawiamy się na “naukowe randki”.
Przystanęliśmy z Ronem,
patrząc na nią z konsternacją.
– Hermiono, czy ty nawet do takich spraw musisz mieszać naukę?! –
spytał niedowierzająco Ron.
– Normalni ludzie na randkach raczej się bawią, Hermiono...
– Chyba że są Krukonami.
– Założę się, Ron, że nawet oni się wtedy rozluźniają.
– Słyszałam od dziewczyn, że w zeszłym roku ich ulubioną randkową
rozrywką były rozbierane scrabble…
– Co?! – sapnęliśmy z Ronem zaskoczeni.
– Scrabble to taka planszowa gra, gdzie układasz słowa…
– Wiem, Hermiono, co to są scrabble. W te wakacje królowały u mnie
w domu nawet dłużej niż Monopoly. Po prostu nie spodziewałem się takiego…
urozmaicenia.
– Ale widzisz? Nawet oni podczas randek wychodzą poza zwykłą naukę.
Oni grają, Hermiono.
– Nawet więcej niż grają.
– Och, odczepcie się w końcu! – prychnęła zażenowana. – Też
chciałabym porobić coś więcej, okej?? Lubię się z nią uczyć, bo jest naprawdę
mądra i inteligentna, i zabawna… I taka niesamowicie niewinna… – dodała na
koniec, jakby pokonana. – Głupio mi zaproponować jej coś więcej. A w bibliotece
przynajmniej nie myślę o niczym “niewłaściwym".
– Po raz pierwszy w życiu rozumiem twój tok myślenia, Hermiono –
zaczął powoli Ron, ale zaraz dorzucił gwałtownie – ale jakbyś nie zauważyła,
właśnie przed połową szkoły wyznała, że jej się podobasz!
– Ron ma rację. Myślę, że teraz możesz wreszcie spróbować pójść o
krok dalej. – Pochyliłem się w jej kierunku, by usłyszała mój ściszony głos. –
Umówicie się w Pokoju Życzeń. Według mnie, to najlepsze miejsce.
Hermiona spojrzała po nas lekko zarumieniona i z błyszczącymi
oczami.
– Macie rację. Jutro ją zaproszę.
– Czemu dopiero jutro? – spytałem zdziwiony.
– Czy to nie tak, że im szybciej tym lepiej?
– Może w waszym przypadku to tak działa, ale ja muszę się
odpowiednio przygotować… eee muszę dokładnie wszystko zaplanować. Wiecie, co
będziemy robić, jakie ciuchy ubrać, zrobić fryzurę i takie tam… – wyjaśniła,
gestykulując żywo, jakby to miało nam pomóc cokolwiek zrozumieć.
– Nigdy nie zrozumiem dziewczyn… – oznajmiliśmy z Ronem w duecie,
na co cała nasza trójka wybuchnęła śmiechem. Po chwili Ron jęknął
cierpiętniczo.
– Ty, Harry, tak naprawdę nie musisz się tym nawet przejmować –
pomyślałem w tym momencie o Draco, który stroił się przed wyjściem nocą na
korytarz i uznałem, że chyba jednak nie ominie mnie ten problem – ale ja jestem
na straconej pozycji… Hermiono, wiesz może, czy są w bibliotece jakieś
instrukcje obsługi dziewczyn??
Hermiona wyglądała, jakby chciała się oburzyć, ale zamiast tego
ponownie się zaśmiała.
– Obawiam się, że nie, Ron. Nawet dziewczyny nie do końca same
siebie rozumieją, więc stworzenie takiej instrukcji może okazać się niemożliwe.
Zachichotała, widząc jego zrozpaczoną minę.
~*~*~*~
Rozdzialik jak widzę spokojny, bez gwałtownego wpływu na fabułę. Mam tylko nadzieję, że nie jest to cisza przed burzą. Już się nie mogę doczekać następnego spotkania we dwoje Harrego i Draco, jak i prawdziwej randki Harmiony i Eleny. Mam tylko nadzieję, że tym razem Potty odważy się zostać na noc u chłopaka ;). Co do randki dziewczyn to jestem ciekawa jak będzie wyglądać oraz gdzie się wybiorą. Oby wiodło im się jak najlepiej. Obie zasługują trafić w końcu na osobę, z którą będą mogły dzielić szczęśliwe i smutne chwile. Na koniec dodam jeszcze, że w tym rozdziale chyba najbardziej podobał mi się fragment gdy Harry myślał jaka to ironia, że trójka przyjaciół, którzy wcześniej nie znosiła Ślizgonów znalazła ukochane osoby właśnie w tym domu :D. Czekam z niecierpliwością na kolejną część. Życzę weny, czasu na pisanie oraz więcej komentarzy pod postami ;) Iz
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńtaki spokojny rozdział, Hermiona zakochana :) szkoda, że Harry nie napisał smsa di Draco, że tęskni...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia